Iga Świątek długo nie czekała ws. Collins. Polka podsumowała Amerykankę
- Oczywiste dla mnie było to, że zaczęłam grać gorzej, bo prowadząc z takim wynikiem zaczęłam popełniać trochę błędów. Nie byłam cierpliwa, zaczęłam grać siłowo i przez to piłki mi uciekały - mówiła nam Iga Świątek o zasadniczej zmianie, która dokonała się w jej tenisie w drugiej połowie pierwszego seta, a później narzuciła styl, którego nie wytrzymała Cathy McNally. W trzeciej rundzie Polka spotka się z Danielle Collins, z którą miała gorącą scenę w Paryżu. I w tej kwestii odpowiedziała na pytanie Interii.
Mecz Igi Świątek z Cathy McNally jak na dłoni pokazał, ile znaczy w tenisie niewielka zmiana, by końcowy efekt był diametralnie inny. Polka rozpoczęła znakomicie, ale później, zamiast dalej grać bardziej strategicznie, zaczęła "strzelać", co fatalnie się dla niej skończyło w pierwszym secie.
Iga Świątek o Danielle Collins: Celowe zagranie
Przerwa toaletowa i notatki, po które sięgnęła, a także kolejna porcja rad od Wima Fissette'a, których przekaźnikiem był trener przygotowania fizycznego Maciej Ryszczuk, zdziałały... Nie, nie cuda, tylko przywróciły Polkę na właściwe tory. Na tenis nieco bardziej subtelny, wciąż mocny, ale jednak przede wszystkim dużo precyzyjniejszy.
- Chciałam wyjść na drugiego seta z lepszą pracą nóg i dostosować się lepiej do tego, jak gra Cathy. A także niekoniecznie grać na siłę - mówiła Świątek, a o całym tym modelu, który już świetnie sprawdził się w meczu na Roland Garros z Jeleną Rybakiną, całkowicie odwracając bieg wydarzeń, odparła:
- Na pewno na stadionach ledwo można usłyszeć, co mówi trener, jeśli siedzi dwanaście rzędów w górę. Do tego w trakcie przerw zazwyczaj jest hałas, dlatego fajne było to, jak na Australian Open wprowadzili boksy dla trenerów tuż obok kortu. Na Rolandzie faktycznie głos Maćka był bardziej doniosły, a też czasami jest mi trochę łatwiej usłyszeć coaching po polsku. A ponadto tych podpowiedzi nie rozumieją przeciwniczki, więc wiąże się z tym wiele plusów - opowiedziała 24-latka.
Wysłannik Interii, wybiegając do meczu kolejnej rundy, zapytał Igę o jej sobotnie starcie z Danielle Collins. Czy poza aspektami czysto tenisowymi spodziewa się, że istotną rolę będą odgrywały aspekty psychologiczne i mentalne. Innymi słowy, czy oczekuje, że Amerykanka będzie próbowała "włączyć różne przyciski", aby na tym polu wypracować sobie pewną przewagę nad naszą gwiazdą.
Szczerze mówiąc uważam, że wszystkie mecze, które rozegrałyśmy, były o tenisie. Jedynie na igrzyskach była sytuacja, gdzie dostałam piłką i miałam wrażenie, że to było trochę celowe, ale to nie ma totalnie znaczenia. We wszystkich meczach, które rozegrałyśmy, ta z nas wygrywała, która grała lepiej. Myślę, że trzeba po prostu skoncentrować się na tym, jak zagrać czysto tenisowo
Świątek dodała, że z oczywistych względów dotąd nie widziała żadnego meczu Collins, ale bez dwóch zdań odrobi pracę domową i w piątek zrobi wszystko, by optymalnie przygotować się do czekającego ją wyzwania. Poproszona o opisanie, jak z jej perspektywy wygląda tenis Amerykanki, Iga zaczęła wymieniać atuty.
- Jest to zawodniczka grająca płaskim uderzeniem, prowadzi grę przy linii końcowej. Ma solidny serwis, a do tego lubi być proaktywna oraz agresywna - oceniła.
Artur Gac, Wimbledon
