Artur Szostaczko: Po sukcesach Igi Świątek jestem przeszczęśliwy. Oby tak dalej! Michał Białoński, Interia: Iga Świątek, w wielkim stylu, zwłaszcza w drugim i trzecim secie, pokonała Arynę Sabalenkę 3-6, 6-1, 6-4, dzięki czemu awansowała do finału US Open. Pewnie rozpiera pana duma, wszak to pod pana okiem stawiała pierwsze tenisowe kroki? Artur Szostaczko, pierwszy trener Igi Świątek: Jak najbardziej, cieszy mnie wynik i jestem dumny z Igi. Ludzie, zarówno ci, którzy grają, jak i nie grają w tenisa, muszą sobie uświadomić, że każdy turniej przed dużym, wielkoszlemowym, to jest przygotowanie formy. I to nastąpiło u Igi podczas turniejów w Cincinnati i Toronto. Ona na nie pojechała również po to, aby się zaaklimatyzować do twardej nawierzchni. Wszyscy wieszali już na niej psy po porażkach. A to była kompletna bzdura! Pamiętamy, że jeszcze przed wylotem za ocean Iga grała turniej na mączce, podczas gry rywalki już od paru tygodni grały na twardym korcie. Każdy musi przejść aklimatyzację z jednej nawierzchni na drugą. Do zmiany kortów doszły jeszcze te związane ze zmianą strefy czasowej i temperatur. To wszystko wpływa na nasze samopoczucie. Najłatwiej jest krytykować tym, którzy się na tenisie nie znają. Ja po sukcesach Igi jestem przeszczęśliwy, oby tak dalej! <a href="https://sport.interia.pl/iga-swiatek/news-grozna-tunezyjka-na-drodze-igi-swiatek-mental-bedzie-wazniej,nId,6275127">Groźna Tunezyjka na drodze Igi Świątek. "Mental będzie ważniejszy niż gra"</a> Nie sposób jednak nie zapytać o błędy niewymuszone Igi. W ostatnich meczach ma ich ponad 30, wprawdzie Aryna Sabalenka popełniła ich aż 44. To konsekwencja podejmowanego ryzyka, czy po prostu forma nie jest taka jak w pierwszym półroczu? - U każdego tenisisty i u każdej tenisistki pod koniec sezonu przychodzi zmęczenie. Ono nastąpiło też w pewnym momencie u Igi. Natomiast nie ma co oceniać jej negatywnie. Zwycięzców się nie sądzi. Tenis jest grą na zwycięstwa, a na tę chwilę Iga kroczy od jednego do kolejnego. Myślę, że w sobotę będziemy się cieszyć z następnego wielkiego jej triumfu, trzeciego jej tytułu wielkoszlemowego. <a href="https://sport.interia.pl/iga-swiatek/news-iga-swiatek-przylapana-na-przebieraniu-kamerzysta-zebral-gro,nId,6275185">Iga Świątek przyłapana w niezręcznej sytuacji. Kamerzysta zebrał gromy</a> Nie ma znaczenia, ile robi błędów niewymuszonych. Popełniła ich mniej od Sabalenki, dlatego też wygrała. Stawka była wysoka, wiemy, że Iga jest po raz pierwszy w finale turnieju Wielkiego Szlema rozgrywanego na twardej nawierzchni. Podejrzewam, że to jej nie ostatni taki finał. Oczywiście, czasem Iga sama sobie robi trochę stresu w tym wszystkim, a to się przekłada na niektóre nerwowe ruchy: pośpiech w rozegraniu, czasem szarpnie rakietą. Przy uchwycie forhendowym, który stosuje Iga, przed uderzeniem musi być idealnie ułożona, musi mieć płynność. Jeśli tylko troszkę nerwów się do tego wkradnie, to - tak jak u każdego - zaczyna się granie nieczyste, a jak gramy nieczysto, to najczęściej trafiamy w aut czy w siatkę. Warto zauważyć, że Sabalenka wspięła się na szczyt swoich możliwości w meczu z Igą. - Trzeba sobie też zdać sprawę z faktu, że Sabalenka chciała się odegrać po tegorocznych porażkach z Igą i była w dobrej formie. Białorusinka gra strasznie mocno z każdej strony, nie zatrzymuje ręki przed uderzeniem. Nie gra się prosto z takimi zawodniczkami. Zresztą Iga zawsze miała drobne problemy z dziewczynami, które grają bardzo mocno i bardzo szybko. Ale tak jak powiedziałem na początku: nie krytykujemy, nie oceniamy, tylko cieszymy się z jej zwycięstw! Iga jest zawodniczką turniejową, ona uwielbia je wygrywać i to ją najbardziej interesuje, a nie liczba niewymuszonych błędów. Ons Jabeur spędziła na kortach Flushing Meadows znacznie mniej czasu, przebiegła krótszy dystans niż Iga, straciła tylko jednego seta, w starciu z Rogers. Na dodatek zdaje się być zawodniczką kompletną, która oprócz mocy uderzeń ma też mądrość w grze, a także technikę i spryt Agnieszki Radwańskiej. Finał może być ciężki dla Igi Świątek? - Na pewno Jabeur jest zawodniczką kompletną, ale jej tenis jakoś do mnie nie przemawia. Ciężką ją krytykować, skoro jest w finale Wielkiego Szlema, ale ja uważam, że gra Jabeur dużo bardziej będzie "leżała" Idze Świątek niż tenis Sabalenki czy Madison Keys, z którą Polka przegrała w Cincinnati. Jak powinna zagrać Iga Świątek ten finał? - Atuty Igi w starciu z Jabeur są właśnie po stronie bekhendowej. Jeżeli będzie grać solidnie, a wiemy, że Iga świetnie się porusza, uwielbia grać forhendem wzdłuż linii, gdy tylko otworzy sobie tę część kortu. Otwiera też po przekątnej, czyli "inside - out", no i oczywiście ten bekhend, który gra solidnie. Według mnie Jabeur po tej stronie ma jednak niedociągnięcia. Nie wiem też, na ile uda jej się odeprzeć napór Igi. Przekonamy się już w sobotę. Rozmawiał: Michał Białoński, Interia