Iga Świątek musiała się namęczyć, by pokonać niżej notowaną rywalkę. - W tourze nie wolno nikogo lekceważyć. Pierwsza "setka" zawodniczek to elita - powiedziała Interii ekspertka tenisa Joanna Sakowicz-Kostecka i mecz ten był najlepszym na to przykładem. Mecz ze starszą o siedem lat Kovinić trwał 90 minut. Iga Świątek wywalczyła dużą premię Iga Świątek awansem do IV rundy zapewniła sobie premię w wysokości 220 tys. euro. Kovinić miała niesamowity atut w postaci mocnego serwisu, który funkcjonował jej zwłaszcza w I secie. W drugim gemie czwarty breakpoint obroniła asem o prędkości 180 km/h. Iga w końcu przełamała rywalkę, a pierwsze dwa gemy trwały aż 17 minut. Dla porównania, w poprzednim meczu z Alison Riske Świątek wygrała całego pierwszego seta po 20 minutach. Trzeciego gema, przy swoim podaniu, Iga wygrała do zera. Obowiązywała reguła, że piłkę kończącą posyłała od razu po returnie rywalki, który na ogół był zbyt wysoki. Serwisowe bomby Kovinić Kovinić wygrała czwartego gema, głównie dzięki podaniom na poziomie 180 km/h. To były prawdziwe bomby! W drugim punkcie piątego gema Iga popisała się pięknym stop-volleyem, a wcześniej pogoniła rywalkę po korcie. Na 4-1 Polka wyszła po niewymuszony błędzie Czarnogórki, która prostą piłkę wyrzuciła na aut. Po chwili Kovinić zniżyła na 2-4, wykorzystując m.in. autowy kros bekhendowy Polki. W siódmym gemie, po stracie punktu na 0-40, niezadowolona Danka popisała się wolejem, tyle że nie rakietą, tylko lewą nogą. Za momement jednak Iga trafiła w siatkę i było po 40. Świątek krzyknęła na siebie, by się zmobilizować. Pierwszy raz przy jej podaniu grano na przewagi. Mało tego, autowy forhend Igi oznaczał pierwszy breakpoint dla rywalki. Świątek straciła pewność siebie, zwalniała rękę i doszło do przełamania na 3-4 po jej kolejnym autowym forhendzie. Sporo niewymuszonych błędów z obu stron Obie tenisistki sporo ryzykowały, po siedmiu gemach zanotowały po 13 niewymuszonych błędów. Po zmianie piłek na nowe, do czego doszło właśnie po siódmym gemie, Kovinić straciła pierwsze podanie. W ten sposób Iga łatwo odrobiła stratę przełamania i odskoczyła na 5-3. Pierwszego seta Świątek wygrała po 42 minutach. W dziewiątym jego gemie robiła, co chciała z rywalką, pokonując ją bez straty punktu. Drugą partię Kovinić zaczęła popisowo, wygrywając swego gema serwisowego do zera. Inna rzecz, że Iga popełniła w nim kolejne dwa niewymuszone błędy. W drugim punkcie drugiego gema warszawianka zaserwowała do tego stopnia słabo, że kończący wymianę return wzdłuż linii dla rywalki był dla Kovinić bułką z masłem. Piłka na po 30 to kolejna pomyłka naszej tenisistki, która po słabym skrócie Danki zagrała w aut. Ostatecznie Iga postawiła na swoim i wyrównała na po 1. Popis Igi Świątek W trzecim gemie Świątek przełamała rywalkę. Kilka jej akcji było popisowych, przedostatnia zakończona smeczem znad siatki, a w ostatniej zmusiła rywalkę do błędu mocnym returnem. Czwartego gema Polka zaczęła słabym, ale kierunkowym kick serwisem, wyganiając Kovinić poza kort i posyłając kolejną piłkę w jego otwartą część. Po godzinie gry Polka wyszła na prowadzenie 3-1 w drugiej partii. Gdy Kovinić zepsuła pierwsze podanie, przy drugim Iga wchodziła w kort i returnem ustawiała przeciwniczkę pod ścianą. Nasza zawodniczka bardzo łatwo przełamała Kovinić na 4-1. Można było odnieść wrażenie, że z każdą piłką z Czarnogórki uchodziły siły. Najwyraźniej rzuciła ich większość na jedną szalę, w pierwszym secie. Pobolewał ją prawy bark, toteż serwisy nie były już tak mocne i tak precyzyjne. Kovinić jednak nie poddała się. Za moment Danka miała piłkę na przełamanie i zniżyła na 2-4. W siódmym gemie Kovinić popisała się ładnym skrótem, dość łatwo obroniła swe podanie, zniżając na 3-4. Niespodziewany powrót Kovinić. Cztery gemy wygrane z rzędu! W ósmym gemie Iga znalazła się pod ścianą. Przypadkowy return rywalki i kilka prostych błędów Polki spowodowały prowadzenie Kovinić 40-0 przy podaniu Świątek. Na dodatek Iga miała kłopoty z trafianiem pierwszego serwisu. Kovinić przełamała ją do zera i wyrównała na 4-4. Po chwili Danka obroniła swe podanie bez straty punktu i to ona prowadziła 5-4! Przed 10. gemem Iga włożyła białą bluzę z długimi rękawami, dotychczas miała nieodziane ręce. Polka obroniła swe podanie do 15 i wyrównała na 5-5. W ostatnim serwisie trafiła w ciało Kovinić, ta nie zdążyła się uchylić. Iga przeprosiła przeciwniczkę. Kovinić coraz częściej korzystała ze skrótów i to dawało jej punkty. Były do tego stopnia udane, że Iga nawet nie startowała do pogoni za piłką. Iga wywalczyła przełamanie i wyszła na prowadzenie 6-5, po chwili, przy swoim podaniu postawiła kropkę nad "i". Iga ze wsparciem taty Tomasz Świątka z trybun W obozie Świątek siedzieli trener Tomasz Wiktorowski, psycholog Daria Abramowicz, fizjolog Maciej Ryszczuk, sparingpartner Tomasz Moczek. Do Paryża dojechał też ojciec i mentor tenisistki Tomasz Świątek. Oprócz Igi zostały w turnieju tylko dwie zawodniczki z czołowej dziesiątki. Polka od 16 lutego jest niepokonana. W walce o ćwierćfinał Polka zmierzy się ze zwyciężczynią meczu Qinwen Zheng (Chiny) - Alize Cornet (Francja). III runda Rolanda Garrosa Iga Świątek - Dania Kovinić 6-3, 7-5 Statystyki meczu Świątek - Kovinić Asy serwisowe: 1-3 Skuteczność pierwszego serwisu: 64-54 procent Punkty zdobyty po pierwszym serwisie: 74-60 procent Punkty zdobyte po drugim serwisie: 55-43 procent Akcje wygrane przy siatce: 67-50 procent Błędy niewymuszone: 23-31 Piłki kończące: 13-13 Liczba punktów zdobytych ogółem: 68-52