Iga Świątek dość sensacyjnie pożegnała się z pierwszym w tym sezonie wielkoszlemowym turniejem - Australian Open. 22-latka pochodząca z Raszyna w trzeciej rundzie zmagań w Melbourne musiała uznać wyższość niżej notowanej zawodniczki w kobiecym tourze, reprezentantki Czech Lindy Noskovej. Ponadto porażka przerwała 18-meczową passę zwycięstw Świątek. "Na pewno byłam bardziej zestresowana, niż w innych turniejach, zwłaszcza w pierwszych dwóch rundach. Ale myślę, że niektóre rzeczy po prostu nie działały u mnie tak, jak wcześniej, mimo że pracowałam w ten sam sposób. Czuję, że zrobiłam naprawdę wszystko, co mogłam w okresie przygotowawczym, aby poprawić niektóre rzeczy. Potem przyjechałam tutaj i nie grałam już tak naturalnie. Czułam, że mam wszystko pod kontrolą, dopóki Linda nie złamała mnie w drugiej partii" - mówiła po spotkaniu raszynianka, cytowana przez portal "ausopen.com". Wpadka reprezentantki Polski odbiła się głośnym echem w mediach. Zagraniczne serwisy nie kryły zaskoczenia wynikiem spotkania. Z turnieju odpadła bowiem jedna z głównych faworytek do końcowego tryumfu. Arthur Cazaux nie podał ręki Hubertowi Hurkaczowi. Dlaczego? Rosjanie piszą o Idze Świątek. Nie owijają niczego w bawełnę Swoje trzy grosze do dyskusji dorzucili Rosjanie, którzy poświęcili 22-latce osoby artykuł. Tamtejsze media wzięły pod lupę wyniki liderki rankingu WTA. Doszli przy tym do przykrych wniosków w sprawie występów reprezentantki Polski w Australii. Rosjanie wprost przyznali, że podopieczna Tomasza Wiktorowskiego nie miała wcale łatwej drogi w rozgrywkach. Już na początku nasza gwiazda mierzyła się z była mistrzynią tej imprezy Amerykanką Sofią Kenin. "A co się tym razem stało ze Świątek? Można zauważyć, że mimo pierwszego miejsca, Polka miała bardzo wymagające rywalki w losowaniu" - zaznaczono. W podobnym tonie wypowiedział się też znany dziennikarz Ben Rotenberg. "Świetny występ Noskovej. Świętek miała bardzo skomplikowaną drabinkę: Kenin i Collins. Być może Czeszka ją przerosła" - napisał mężczyzna w mediach społecznościowych.