To był prawdziwy mecz na szczycie kobiecego tenisa. Spotkały się - liderka z wiceliderką rankingu WTA, najlepsza zawodniczka w ostatnim roku, z najlepszą zawodniczką tego sezonu, dwie wielkie rywalki, które do tej pory grały ze sobą sześciokrotnie. Świątek poprawiła swój bilans. Wygrała piąte spotkanie z Białorusinką i do tego drugie w finale w Stuttgarcie. Lekka przewaga Świątek w pierwszym secie i jedno przełamanie serwisu Sabalenki Energii temu pojedynkowi dawała nie tylko historia rywalizacji obu zawodniczek, ale też wyjątkowa atmosfera w hali w Stuttgarcie. Publiczność wypełniła widownię po brzegi. Reagowała ekspresyjnie, nagradzając za dobre zagrania obie zawodniczki. Większą sympatię miała jednak za sobą polska tenisistka. Od pierwszych piłek czuć było, że gra toczy się nie tylko o premię, porsche, punkty w rankingu, tytuł, ale i o uzyskanie przewagi psychologicznej na dalszą część sezonu. Obie grały starały się grać tak jakby każdy punkt był na wagę złota. Taki był przynajmniej początek. Rozegranie pierwszych siedmiu gemów zajęło najlepszym na świecie tenisistkom blisko 40 minut. Trzy toczyły się na przewagi. Mimo pozornie wyrównanego przebiegu widać było lekką przewagę Świątek. Nie broniła break pointa, popełniała też zdecydowanie mniej błędów w kluczowych momentach. Polka prowadziła 4:3 i wtedy doszło do przełomowego gema. Kluczowe były dwie wspaniałe obronne akcje liderki rankingu i zepsuty smecz Sabalenki. Świątek miała wtedy pierwszego break pointa w tym gemie. Nie wykorzystała go. Potem wywalczyła jeszcze dwie okazje na przełamanie. Do trzech razy sztuka. Zrobiła to. Serwis Polki przy 5:3 był bardzo pewny. Straciła jeden punkt. Wygrała seta 6:3. Trwał 51 minut. Ponownie jedno przełamanie decyduje o secie Statystyki pierwszej partii mówiły wiele o grze Białorusinki. Popełniła 18 niewymuszonych błędów przy siedmiu Polki, ale - co najciekawsze - nie miała żadnego break pointa. Światek cztery razy stanęła przed szansą przełamania serwisu rywalki i jedną z nich wykorzystała. Wiceliderka WTA w tym sezonie bardzo ustabilizowała serwis, w finale w Stuttgarcie jednak nie było tego widać. Nie dawał jej wielkiej przewagi. Już na początku drugiego seta przegrała swoje podanie. Było 0:2. Świątek nie ryzykowała serwisem. Byłe za to bardzo skuteczna. Dopiero w trzecim gemie pierwszy raz w tym meczu broniła się przed przełamaniem. Jak się później okazało - jedyny raz w meczu. Skutecznie. Utrzymała przewagę. Zachowała ją do końca. Mimo, że rywalka potrafiła zaskoczyć mocnymi i widowiskowymi zagraniami, nie miała tej stabilizacji i regularności w grze co Polka. Świątek do końca była skupiona. Realizowała swój plan. Nic nie było w stanie zepchnąć jej z drogi do zwycięstwa. Ponownie jedno przełamanie serwisu Sabalenki wystarczyło, by wygrać seta i mecz. Finał trwał godzinę i 49 minut. Czwarty turniejowy dublet Świątek w karierze Świątek obroniła tytuł w Stuttgarcie. Takich dubletów ma już po tym finale cztery. Dwa razy wygrała Roland Garros (2020, 2022), Rzym (2021, 2022), Doha (2021, 2022), Stuttgart (2021, 2022). Było to 13. zwycięstwo w karierze w WTA. Blisko połowę z nich, bo aż sześć odniosła na kortach ziemnych. A sezon 2023 "na mączce" dopiero się zaczął. Przed Świątek turnieje w Madrycie, Rzymie i Roland Garros. Po tym co pokazała w Stuttgarcie nie można wykluczyć kolejnych sukcesów. Olgierd Kwiatkowski Finał turnieju WTA 500 Porsche Tennis Grand Prix w Stuttgarcie (pula nagród 780 637 dol.) Iga Świątek (Polska, 1) - Aryna Sabalenka (2) 6:3, 6:4.