Olgierd Kwiatkowski, Interia: Iga Świątek przez cały sezon nie miała kontuzji. To rzadki przypadek w zawodowym cyklu WTA. Maciej Ryszczuk, trener przygotowania fizycznego Igi Świątek: - To jest najważniejsze założenie każdego trenera przygotowania fizycznego, każdego fizjoterapeuty. Jeżeli uda się zrealizować taki cel, to można komfortowo pracować dalej. Kogo to jest sukces? Igi czy pana? - Żeby to sprawdzić, to ktoś inny musiałby popracować z Igą i wtedy byśmy odpowiedzieli na to pytanie. Ale uważam, że to jest sukces całego zespołu i odpowiedniego planowania. Z trenerem Piotrem Sierzputowskim wszystko dokładnie sobie rozłożyliśmy na czynniki pierwsze i potem realizowaliśmy. Oczywiście bardzo nam pomogła Iga. To jest osoba bardzo kontaktowa, dużo z nami rozmawiała, dzieliła się z nami uwagami, zawsze była świadoma tego, co robi na korcie w czasie treningów i podczas turniejów. Dzięki temu możemy dostosowywać plany treningowe stosownie do jej samopoczucia. Zawodnik wtedy robi postęp i ogranicza ryzyko kontuzji, kiedy sam pozwala trenerom właściwie zarządzać obciążeniami. Pod tym względem mieliśmy świetną współpracę. W pana przypadku, trenera przygotowania fizycznego, najtrudniejszy jest balans między treningiem siłowym, ale takim, który nie spowoduje utraty czucia piłki. Przez lata bardzo dużo o tym mówiła Agnieszka Radwańska, która nigdy nie przesadzała z siłownią. - W tenisie najważniejsza jest moc, wytrzymałość siłowa i wytrzymałość szybkościowa. Staramy się pracować tak, żeby nie przesadzić z przyrostem mięśni. Bardzo często robiliśmy sprawdziany i ocenialiśmy sytuację na bieżąco. Najważniejsze, że spotykaliśmy się z reakcją. Iga zawsze dawała nam znać jak się czuła i jak dalej możemy planować trening, by niczego nie zepsuć. W WTA możemy spotkać kilka zawodniczek, które wyglądają atletycznie, ale przy tym grają coraz lepiej, myślę na przykład o Marii Sakkari, z którą Iga przegrywała w tym sezonie. - Należy potraktować każdy przypadek indywidualnie. Czasami chodzi o kwestie genetyczne, trzeba by było spojrzeć na to, jak te zawodniczki wyglądały wcześniej. Nie wiem jak Maria Sakkari dawniej wyglądała. Sądzę, że to może być dziewczyna, która ma predyspozycje do tego, by mieć dużą ilość tkanki mięśniowej, a małą tłuszczowej. Są też zawodniczki takiego typu jak Aryna Sabelnka. Ona jest trochę bardziej korpulentna, nie powiem, że otyła, bo jest wysportowana, ale to zupełnie inny typ niż Maria. Chcę podkreślić w ten sposób, że w tenisie mamy do czynienia z różnymi typami fizycznymi zawodniczkami i trener musi to uwzględniać w swojej pracy. A tenis kobiecy jest bardziej fizyczny? - Piłki latają szybciej, serwisy są mocniejsze, wymiany coraz krótsze. Dokładnie to analizujemy. Tak, tenis idzie zdecydowanie w stronę fizyczności. Zdarzają się jeszcze tenisistki, które lubią biegać po korcie i cierpliwie przerzucać piłki na drugą stronę siatki, ale jest ich coraz mniej. Iga jest uważana za zawodniczkę bardzo wszechstronną nie tylko w tenisie, ale i w sporcie. Powiedział pan kiedyś, że w każdej dyscyplinie osiągnęłaby sukces. - Może nie w każdej. To jest jednak dziewczyna, która bardzo szybko łapie nowe wzorce ruchowe, której nie sprawiają trudności nowe zadania, nowe ćwiczenia treningowe. Wszystkiego bardzo szybko się uczy i na pewno dałaby radę w dużej ilości dyscyplin sportowych. Pan jest byłym lekkoatletą, byłaby utalentowaną lekkoatletką? - Trzeba by było popracować nad techniką biegu linearnego, czyli w prostej linii, bo Iga jako tenisistka trenuje głównie bieg ze zmianą kierunków. Jakby poszło Idze w lekkiej atletyce? Moim zdaniem miałaby duży potencjał. Jest szybka i bardzo zwinna, i cały czas się poprawia. Wiem coś o tym, bo przecież wykonujemy pomiary na treningach. Jej wyniki są coraz lepsze i są to wyniki bardzo dobre. Kto zostanie najlepszym sportowcem 2021 roku? - GŁOSUJ TUTAJ! Nie myślał pan o tym, by Iga odbyła trening z Damianem Czykierem, specjalistą od 110 m przez płotki, którym pan również się opiekuje? - Nie było takiej okazji, choć miałem takie plany, żeby spotkać się na warszawskiej AWF i zrobić im treningi typowo szybkościowe. Jakie macie plany z Damianem Czykierem na nowy sezon? - Będziemy walczyć o to, by postarać się o nowy rekord Polski - halowy i na 110 m przez płotki. Damian wraca po poważnej kontuzji barku. Liczymy na to, że szybko dojdzie do siebie. A jakie najbliższe plany ma obecny sztab Igi Świątek? - Trochę czekamy, co się wydarzy w związku z nową wersją koronawirusa. Nie wiemy, jakie będą restrykcje covidove, gdzie jechać i trenować, by nie wpaść w kwarantannę. Plan treningowy mamy, ale musimy dostosować się do tego, co się dzieje w Polsce i na świecie. Reagujemy na bieżąco. Czuwa pan również nad dietą Igi? - Iga stale robi badania krwi i badania składu ciała. Przywiązujemy wagę do zdrowego trybu życia i zdrowego odżywiania. Nie stosuje jednak restrykcyjnej diety, niemniej trzymamy się pewnego schematu, mamy pewne założenia, a ja czasami jej podpowiadam w tej dziedzinie. Zbliżają się święta. Będą pewne odstępstwa od diety. Iga będzie mogła sobie pozwolić na ulubione tiramisu, pierogi? - Oczywiście. Nie będą to na pewno olbrzymie ilości, ale będą. W życiu tenisisty, zwłaszcza po tak ciężkim sezonie, musi być też czas na słodkości, na przyjemności. Bez tego, co to byłoby za życie? Rozmawiał Olgierd Kwiatkowski