Partner merytoryczny: Eleven Sports

Halep już na równi z Ostapenko. Rumunia oszalała. Wystarczyło, że tam była Świątek

Choć rywalizacja w World Tennis League w Abu Zabi ma charakter towarzyski i pokazowy, to dla fanów Simony Halep oraz dla rumuńskich mediów jest pewnie na równi z normalnymi zawodami WTA. I nie ma znaczenia to, że była liderka rankingu WTA grała w czwartek tylko w deblu. Kluczem, takie można odnieść wrażenie, jest to, że okazała się w tym deblu lepsza od Igi Świątek. Co ma ogromne znaczenie w kontekście wydarzeń z ostatnich tygodni.

Po 29 miesiącach Simona Halep znów zagrała z zawodniczkami ze ścisłej czołówki
Po 29 miesiącach Simona Halep znów zagrała z zawodniczkami ze ścisłej czołówki/EPA/ALI HAIDER/PAP/EPA

Simona Halep nie była przewidziana do gry w Abu Zabi, ale kilka dni temu zastąpiła w składzie Barborę Krejcikovą. Dlaczego akurat ona, skoro zajmuje dopiero 887. miejsce w rankingu WTA? Patrząc na nazwiska zawodniczek walczących w World Tennis League - Aryna Sabalenka, Iga Świątek, Jelena Rybakina, Jasmine Paolini, Paula Badosa, Mirra Andriejewa, Caroline Garcia, niespecjalnie tam pasuje. Cztery pierwsze z TOP listy WTA, dwie kolejne z drugiej dziesiątki, Francuzka zaś jest 48.

Halep to jednak była gwiazda, która zajmowała siódme miejsce na świecie w końcówce sierpnia 2022 roku, gdy grała w US Open. I gdy jej test antydopingowy miał wynik pozytywny. Pauzowała kilkanaście miesięcy, po roku usłyszała od ITIA wyrok: cztery lata zawieszenia. Odwołała się do Trybunału Arbitrażowego w Lozannie: ten w lutym 2024 roku uznał ją winną, ale skrócił karę do dziewięciu miesięcy.

Halep od razu dostała dziką kartę do WTA 1000 w Miami, na Florydzie stoczyła zacięte spotkanie z Paulą Badosą, ale jednak przegrane. Doznała przy tym kontuzji, z urazami walczyła dość długo. I nie była w stanie zaistnieć w tourze, wygrała zaledwie jedno spotkanie z pięciu rozegranych, w WTA 125 w Hongkongu z Ariną Rodionową. To mało, jej dyspozycja była wielką zagadką, a jednak dostała szansę w Abu Zabi. I po raz pierwszy od dawna zmierzyła się z zawodniczkami z czołówki.

Wielki żal w Rumunii o sposób potraktowania Simony Halep. I żal do Świątek, że u niej to wyglądało inaczej

Gdy w marcu Halep grała w Miami z Badosą, Hiszpanka była 80. Teraz Rumunka obok siebie miała czwartą w rankingu WTA Jasmine Paolini, a po drugiej stronie siatki: wiceliderką Igę Świątek i znów Badosę, tym razem już dwunastą. Polka i Hiszpanka grają w Abu Zabi w barwach Team Eagles, Halep i Paolini - Team Kites. I choć Świątek z Badosą prowadziły już 5:2, miały później dwie piłki na wygraną seta i meczu, a przegrały jednak 5:7.

To zaś sprawiło, że rumuńskie media wpadły w euforię.

Iga Świątek/EPA/ALI HAIDER/PAP/EPA

Kontekst jest łatwo zrozumieć: gdy Halep została zawieszona przez ITIA, była w światowej czołówce, tuż przed swoimi 31. urodzinami. Teraz jest o dwa lata starsza, nie wróciła do dawnej dyspozycji, musi prosić się o dzikie karty do turniejów. Świątek zaś pauzowała łącznie tylko miesiąc, straciła ledwie trzy poważne turnieje, choć kosztowało ją to pozycję liderki światowego rankingu.

Trudno porównywać też wagę obu spraw: Iga użyła zanieczyszczonej przez producenta tabletki dozwolonego leku, potrafiła to szybko udowodnić. U Rumunki wykryto roxadustat, substancję stosowaną przede wszystkim u pacjentów z anemią. Ma zwiększać produkcję czerwonych krwinek, czyli w praktyce ułatwiać transport tlenu we krwi. I do tego jeszcze nieprawidłowości w paszporcie biologicznym.

Smona Halep już straszy konkurencję. W Rumunii są już tego pewni

Stąd każdy portal podkreśla, że Halep okazała się w Abu Zabi lepsza... od Świątek. Gsp.ro czyni to w tytule: "Zwycięstwo nad Igą Świątek po pięciu wygranych gemach z rzędu". Podobnie Sportpesurse.ro - tu jeszcze dodatkowo podkreśla, że Rumunka ostatnio Świątek zaatakowała. A właściwie to Polce oberwało się trochę za to, jak została potraktowana przez ITIA.

Z kolei Adevarul.ro pisze już wręcz, że... Halep straszy konkurencję. "Wróciła na kort i jest w świetnej formie".

Simona Halep, Jasmine Paolini i Nick Kyrgios/EPA/ALI HAIDER/PAP/EPA

Przy okazji dziennikarze tego portalu przypominają informacje ze środy, że 33-letnia tenisistka dostała dwie dzikie karty: najpierw do eliminacji WTA 250 w Auckland, później zaś do kwalifikacji Australian Open. Tym drugim faktem oburzony był legendarny Ilie Nastase, lider rankingu ATP pół wieku i mistrz Roland Garros oraz US Open. - Powinna dostać zaproszenie do głównego turnieju - uznał.

W swoją zawodniczkę wierzą zaś rumuńscy bukmacherzy - znalazła się w notowaniach na końcowy triumf w Australian Open, z szansami 45:1. Takimi samymi, jak Jelena Ostapenko, zwana też "Zmorą Świątek" (ma bilans z Polką 4:0) czy Emma Raducanu. Wyżej jest zaledwie 17 zawodniczek, niżej zaś choćby Badosa. Mimo, że Halep musi najpierw zagrać trzy mecze w kwalifikacjach, a później: ewentualnie wygrać kolejnych siedem, by podnieść główne trofeum.

W Polsce takiego optymizmu względem tej zawodniczki nie ma. Do swojej oferty wprowadził ją choćby STS, ale z szansą 90:1. Obok Dajany Jastremskiej i Caroline Wozniacki, która nie wiadomo, czy będzie jeszcze grać. Wyżej ocenia się szanse 34 tenisistek. Wszędzie zaś najwyżej stoją akcje Aryny Sabalenki, a za Białorusinką znajduje się Iga Świątek.

Simona Halep odniosła się do dyskwalifikacji za doping: Jestem w szoku. WIDEO/AP/© 2023 Associated Press
Simona Halep/EPA/ALI HAIDER/PAP/EPA
Simona Halep/AFP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem