"Grupa śmierci" Igi Świątek w WTA Finals. Dwa skrajne scenariusze dla Polki
Rywalizacja w WTA Finals w Rijadzie zakończy tenisowy sezon gwiazd kobiecego tenisa, choć i tak wiadomo, że liderką rankingu aż do stycznia pozostanie Aryna Sabalenka. Niemniej w razie wygrania turnieju w Arabii Saudyjskiej Iga Świątek może znacznie zmniejszyć straty do Białorusinki, potrzebuje jednak serii podobnej do tej, jaką miała dwa lata temu w Cancun. Wiele tu zależy od losowania grup, a to odbędzie się we wtorek o godz. 16.30 naszego czasu. Analizując tylko tegoroczne występy, Polka może doświadczyć dwóch skrajnych scenariuszy.

1500 punktów dla zawodniczki, która wygra pięć spotkań w Rijadzie i zdobędzie tytuł mistrzyni WTA Finals - to stawka zmagań w Arabii Saudyjskiej. No i ponad pięć milionów dolarów, w razie takiej passy. Osiem najlepszych zawodniczek w weekend zacznie rywalizację, w sobotę jedna grupa, w niedzielę druga.
Iga na pewno w pierwszej części zmagań nie zmierzy się z Aryną Sabalenką - obie są najwyżej rozstawione, trafią do tego samego koszyka. A później już wszystkie opcje są możliwe, nawet taka, że Polka do końca zawodów będzie rywalizowała... tylko z Amerykankami. Choć patrząc na wyniki tylko z tego sezonu, nie byłby to dla podopiecznej Wima Fissette'a wymarzony scenariusz.
Osiem zawodniczek, dwie grupy. Świetne statystyki Igi Świątek z uczestniczkami WTA Finals w całej karierze. Inaczej niż w tym sezonie
Ceremonia losowania ma się rozpocząć o godz. 16.30 polskiego czasu, zapewne nie potrwa długo. Świątek w sobotę lub niedzielę zacznie zmagania od zawodniczki z czwartego koszyka - będzie to Madison Keys lub Jasmine Paolini. A dalsza kolejność jest uzależniona od tego wyniku: jeśli wygra, zmierzy się z triumfatorką drugiego spotkania w tej grupie.

W tym sezonie Iga Świątek, co może zaskakiwać, miała dość przeciętny bilans spotkań z zawodniczkami z TOP 10 światowego rankingu (9:6), zupełnie inaczej niż w poprzednich latach. Sytuację utorowała tu seria triumfów z Jeleną Rybakiną, ale pamiętajmy, że Kazaszka balansowała na skraju pierwszej i drugiej dziesiątki. Niemniej aż do startu tego sezonu Iga miała z nią niekorzystny bilans rywalizacji, aż w końcu znalazła chyba sposób na atomowe serwisy Rybakiny.
Wariant najbardziej niekorzystny zakłada, że do grupy Świątek wylosowane zostaną: Coco Gauff, Jessica Pegula i Madison Keys. Z pierwszą Iga przegrała oba tegoroczne spotkania, w finale United Cup, a później bardzo wysoko w półfinale w Madrycie. Pegula pokonała ją w finale w Bad Homburg, a Keys - w półfinale Australian Open, choć Polka miała już piłkę meczową w trzecim secie. Jedynie tej ostatniej Iga zdołała się zrewanżować: w ćwierćfinale w Madrycie, choć pierwszego seta przegrała 0:6.
I to właśnie jest drugi aspekt takiego losowania: wyniki Igi z tymi Amerykankami wyglądały źle, ale od czerwca z żadną z nich się już nie mierzyła. Keys zniknęła z touru po US Open, teraz wraca. Forma Gauff i Peguli falowała, choć w Chinach obie radziły sobie bardzo dobrze, a w Wuhanie rozstrzygnęły między sobą finał.
A drugi scenariusz jest potencjalnie optymistyczny: z Amandą Anisimovą Polka wygrała jedno z dwóch spotkań: pamiętny finał Wimbledonu 6:0 i 6:0. A później uległa jej w ćwierćfinale US Open. Rybakinę ograła cztery razy (United Cup, Doha, Roland Garros, Cincinnati), a Paolini dwukrotnie (półfinał Bad Homburg, finał Cincinnati). Z Włoszką gładko jednak przegrała niedawno w Wuhanie, co pozbawiło Igę ostatecznie szansy na zajęcie pierwszego miejsca w rankingu jeszcze przed końcem tego roku.
Z drugiej jednak strony: niemal z każdą z tych zawodniczek Iga ma dodatni bilans spotkań w całej zawodowej karierze. Jedynie z Anisimovą to bilans 1:1, choć gdyby doliczyć triumf z czasów juniorskich, Polka byłaby na plusie.
Kluczowe będzie jednak coś innego: jaką formę tenisistki zdołały przywieźć do Rijadu. I jak zdołały wypocząć przed kończącym sezon turniejem. A o tym przekonamy się już w kolejnym tygodniu.
















