Iga Świątek bez problemu zameldowała się w półfinale turnieju w Cincinnati. Reprezentantka Polski w piątek (18.08) stanęła przed trudnym zadaniem, bowiem mierzyła się z tryumfatorką Wimbledonu 2023, Czeszką Marketą Vondrousovą. Raszynianka dopisała na swoje konto kolejne zwycięstwo i pokonała rywalkę w dwóch setach (7:6, 6:1). Po spotkaniu zagraniczne serwisy pisały o wyczynach 22-latki na korcie. "Znakomita Iga zagra w półfinale turnieju w Cincinnati! 22-latka pokonała Czeszkę pomimo dość wolnego początku. U Vondrousovej później wkradły się nerwy, a Polka nakładała na nią coraz większą presję i była niezwykle dokładna w grze" - ocenili występ naszej rodaczki dziennikarze z portalu "tennisupdate.com". Trener Igi Świątek nagle krzyknął do Polki. Ta zareagowała. I wiadomo jak to się skończyło Idze Świątek puściły nerwy? Polka wyjaśnia, co działo się po meczu Uwagę ekspertów zwróciła sytuacja, która miała miejsce po ostatniej piłce. Zawodniczka ruszyła w kierunku arbiter tego spotkania. Chciała wyjaśnić z Mariją Cicak upomnienie, jakie otrzymała przy serwisie Czeszki. Wówczas nasza rodaczka była odwrócona plecami do kortu i nie była gotowa na odebranie serwisu mistrzyni Wimbledonu. Sędzia jednak stwierdziła, że Polka "grała na czas". "Stałaś tam przez 5-7 sekund bez powodu, a przecież mogłaś się odwrócić" - mówiła arbiter do raszynianki, cytowana przez "tennis365.com". Kiedy emocje opadły, Świątek wróciła do sytuacji na korcie na pomeczowej konferencji prasowej. 22-latka dała jasno do zrozumienia, że między nią a sędzią nie ma żadnych zgrzytów. Zaznaczyła jednak, że kobieta jest dość surowa w przestrzeganiu zasad. "Jest naprawdę świetną sędzią. Ogólnie rzecz biorąc, jest surowa. Czułam, że potrzebuję czasu, aby złapać oddech, ale Marketa mi na to nie pozwoliła. Używam tej przerwy, aby przygotować się do następnego punktu. Tutaj tak naprawdę nie miałam czasu, więc chciałam ukraść sobie kilka sekund"- dodała Polka. Niesamowite liczby. Iga Świątek dominuje, a i tak jest "gorsza" od Huberta Hurkacza