Od kwietnia 2022 roku, gdy po raz pierwszy w zawodowym tourze Iga Świątek stanęła naprzeciwko Emmy Raducanu, za każdym razem schodzi z kortu w glorii zwyciężczyni. W historii swoich czterech starć Polka i Brytyjka mają dwa pojedynki rozegrane na mączce, czyli tej nawierzchni, która dla naszej gwiazdy jest najkorzystniejszym środowiskiem do pokazania swoich największych atutów. Pierwszy mecz wystarczył. Martina Navratilova jednoznacznie o Idze Świątek Podopieczna Wima Fissette'a przed Rolandem Garrosem nie znajdowała się w takiej dyspozycji, do jakiej w ostatnich latach zdążyła przyzwyczaić. Jednak, choć spadła na 5. miejsce w rankingu WTA, w starciu ze zwyciężczynią US Open z 2021 roku nadal jest wyraźną faworytą do zwycięstwa i awansu do trzeciej rundy turnieju. Warte podkreślenia z pewnością jest to, że w drugiej rundzie Polka otrzymała efektowniejsze okno wystawowe od swojej największej rywalki, Aryny Sabalenki. Nasza zawodniczka wyjdzie do pojedynku na korcie centralnym, rozgrywając w kolejności trzeci mecz dnia, z kolei liderka światowego rankingu będzie rywalizowała na arenie numer 2, czyli korcie Suzanne Lenglen (czwarty mecz w kolejności ze Szwajcarką Jil Teichmann). Demolka w meczu Sabalenki i mroczne wyznanie. Mrożące krew w żyłach słowa Głosy po pierwszy meczu Świątek ze Słowaczką Rebeccą Sramkovą były dość podzielone. Jedni komentatorzy podkreślali, że wygrana 6:3, 6:3 z niewielkimi kłopotami, bo rywalka stawiała opór faworytce, to dostateczny powód do podkreślenia, że jest to bardzo dobry sygnał. Wszyscy ci, którzy zdążyli się przyzwyczaić, że grająca zjawiskowy tenis Polka regularnie potrafiła "zjadać" pierwsze turniejowe rywalki, wskazywali, że już na wstępie nie było spacerku. Rywalka Igi Świątek zeszła z kortu i zaczęła mówić o Polce. Zwróciła uwagę na jedno Czyj głos może rozstrzygnąć te wątpliwości? Z pewnością kogoś takiego, jak absolutna legenda tenisa, multizwyciężczyni turniejów wielkoszlemowych Martina Navratilova. Wysłannik Interii szczęśliwie trafił na czesko-amerykańską gwiazdę w alejce, która wiodła już do kontroli osobistej, a następnie przez długi namiot na teren miasteczka Rolanda Garrosa. Niosąc w torebce swojego ukochanego pieska, legenda na wstępie zastrzegła, że nie jest teraz podczas wykonywania obowiązków, ale słysząc, że jestem z Polski i chciałem tylko krótko podpytać o Igę Świątek, na momencik przystanęła. I nie miała żadnych wątpliwości co do tego, jak na tle Sramkovej pokazała się dominatorka Rolanda Garrosa z ostatnich pięciu lat. Jako że turniej dopiero się rozkręca, była bardzo ostrożna przed przewidywaniem, co może wydarzyć się dalej. Tym bardziej, że Raducanu to ten format zawodniczki, która w świetnej dyspozycji może solidnie dać się we znaki raszyniance. - Czy mam jakiekolwiek przypuszczenia, co wydarzy się dalej? Trudno powiedzieć, naprawdę. Możesz mieć rację, że mecz z Emmą będzie ciężkim spotkaniem. Jednak, moim zdaniem, jest optymizm po pierwszym spotkaniu w wykonaniu Igi - orzekła triumfatorka aż 167 turniejów w grze pojedynczej. Artur Gac, Paryż