Iga Świątek do tegorocznego BNP Paribas Open w Indian Wells przystąpiła jako obrończyni tytułu i jedna z faworytek. Polka, która w trwającym sezonie nie wywalczyła jeszcze żadnego tytułu, od początku zmagań na kalifornijskich kortach potwierdza, że świetnie się tu czuje. Wiceliderka rankingu WTA na początek ograła Caroline Garcię (6:2, 6:0), równie pewnie rozprawiła się później z Dajaną Jastremską (6:0, 6:2). Po drugim ze spotkań podczas wywiadu przeprowadzonego na korcie zauważyła, że w tego typu jednostronnych spotkaniach czasami ciężko jest postawić "kropkę nad i". "Wiesz, zawsze trudno jest zamknąć taki mecz, gdzie wysoko prowadzisz, ale jestem szczęśliwa, że udało mi się utrzymać intensywność, która pozwoliła mi zamknąć to spotkanie. Kontrolowałam jego przebieg od początku" - wyznała. Polka zadeklarowała także, że uwielbia wracać do Indian Wells, a podczas pobytu w Kalifornii "ma swoje rutyny". "Czuję się tu jak w domu. Naprawdę uwielbiam tu grać w tenisa i cieszę się każdym dniem spędzonym" - dodała. Wielkie przełamanie w Indian Wells. Triumfatorka z Paryża w końcu dopięła swego Iga Świątek rozwija swoje pasje. Zaliczyła przy tym wpadkę Świątek wolne chwile od treningów i meczów poświęca na rozwijanie pasji. Jak przyznała cytowana przez oficjalną stronę WTA, na czas pobytu w Indian Wells wynajęła dom i sama stara się przygotowywać posiłki. Ostatnio przygotowała pieczoną owsiankę z jabłkiem, przy okazji zaliczając kulinarną wpadkę. Tenisistka z Raszyna wyznała, że o wiele lepiej poradziła sobie z przygotowaniem makaronu z tuńczykiem w sosie cytrynowym. Wciąż jednak nie gotuje na tyle dobrze, by nazwać to hobby. "Po prostu próbuję różnych rzeczy, bo mam tu dobrą kuchnię. Zazwyczaj jestem zbyt leniwa, żeby to robić, albo nie mam czasu. Po prostu trochę się nudzę" - wyznała. Polka kolejny mecz rozegra we wtorek wieczorem lub w nocy z wtorku na środę czasu polskiego, kiedy to zmierzy się z Muchovą. Na relację tekstową z tego spotkania zapraszamy do Interii. Jeśli Świątek pokona Czeszkę, w ćwierćfinale może zmierzyć się z Qinwen Zheng lub Martą Kostiuk. Trzy zwycięstwa Polki w 8 godzin. Nawet półfinalistka Wimbledonu nie dała jej rady