Frustracja na korcie. Świątek mówi do Fissette'a po polsku. Koniec spekulacji
Dlaczego Iga Świątek w chwilach największej frustracji na korcie komunikuje się ze swoim sztabem po polsku? Takie pytanie coraz częściej zadają sobie kibice, zwracając słusznie uwagę, że trener Wim Fissette nie rozumie, co mówi jego zawodniczka. - Presja jest bardzo wysoka, a stres uderza do głowy i wtedy trudno myśleć racjonalnie. Pierwszym odruchem jest mówienie we własnym ojczystym języku - tłumaczy w rozmowie z Onetem były tenisista Filip Dewulf, półfinalista Roland Garros, obecnie zatrudniony w belgijskiej federacji.

W pierwszych tygodniach pracy Wima Fissette'a nikt specjalnie nie dociekał, jak wygląda komunikacja między nim a Igą Świątek. Liczył się tylko efekt, czyli spodziewany postęp w grze polskiej tenisistki. Nic takiego jednak nie nastąpiło.
Być może punktem zwrotnym była scena po jednym z przegranych przez raszyniankę pojedynków. Była w drodze do szatni, kiedy Fissette pospieszył do niej, by podziękować za walkę. Zawodniczka nie podała mu wówczas ręki. Być może z powodu stresu i roztargnienia.
Od tego momentu ich wzajemne relacje monitowane są dokładniej. W ostatnim czasie coraz częściej obserwatorzy wyrażają zdziwienie, że w trakcie gry sfrustrowana Iga zwraca się w stronę swojego boksu po polsku. Fissette nie rozumie wtedy, jakie słowa padają. I wydaje się, że nie może na nie zareagować.
Dewulf tłumaczy zachowanie Świątek. "Presja bardzo wysoka, stres uderza do głowy"
Nieco inaczej widzi to jednak Filip Dewulf, półfinalista Roland Garros z 1997 r., aktualnie zatrudniony w belgijskiej federacji.
- Jako były tenisista mogę powiedzieć, że emocje na korcie bywają niezwykle silne, presja jest bardzo wysoka, a stres uderza do głowy i wtedy trudno myśleć racjonalnie. Pierwszym odruchem jest mówienie we własnym ojczystym języku. Ja też tak robiłem, zwłaszcza gdy byłem trochę sfrustrowany - mówi Dewulf w rozmowie z Onetem.
- Myślę, że to normalne, że Iga mówi po polsku. Zgaduję, że jeśli powie coś ważnego, to inni członkowie sztabu mu to tłumaczą, a on może jej wtedy odpowiedzieć. Nie widzę w tym żadnego problemu - dodaje, próbując uciąć w tym temacie spekulacje.
Dewulf zna się z Fissette'em osobiście. Zna też doskonale jego warsztat i preferowany sposób pracy szkoleniowej. I zapewnia, że Belg w sztabie Świątek nie znalazł się przez pomyłkę.
- Zawsze powtarzał mi, że większość jego zawodniczek wie, co robić jeszcze przed meczem. Oczywiście mogą pojawić się pewne szczegóły, które trzeba dostosować w trakcie gry, ale w większości przypadków taktyka jest ustalana wcześniej, a podczas meczu to zawodniczka musi reagować na sytuację. On nie musi mówić zbyt wiele. Zawsze zachowuje chłód i spokój - tłumaczy Dewulf.
Wiceliderka światowego rankingu jest już w III rundzie turnieju WTA 1000 w Rzymie. Polka broni tytułu wywalczonego przed rokiem. W sobotę o awans do 1/8 finału zmierzy się z Amerykanką Danielle Collins (35. WTA).