Iga Świątek do Paryża na turniej igrzysk olimpijskich na kortach imienia Rolanda Garrosa przyjechała w jasnej roli i z jasnym celem. Polka przez wszystkich po kolei stawiana była w roli wielkiej faworytki nie tyle do medalu, co wręcz do wygrania tych zmagań. Nie mogło być inaczej, gdy spojrzy się na bilans Polki na kortach w Paryżu. Ten jest bowiem absolutnie zjawiskowy. Ostatni mecz w grze pojedynczej na tych obiektach raszynianka przegrała w... 2021 roku. Poruszenie po meczu Igi Świątek z Danielle Collins. Eksperci mocno podzieleni. "Farsa" Dodatkowo seria liderki rankingu WTA na kortach ziemnych jest imponująca. Polka przed igrzyskami w Paryżu wygrała 19 kolejnych meczów z rzędu na swojej ukochanej "mączce". Cały tenisowy świat uważa Świątek oczywiście za absolutną królową nawierzchni ziemnej, takie samo miano nadano, choćby Rafaelowi Nadalowi, a więc wielkiemu idolowi naszej gwiazdy. Iga Świątek krzyknęła na cały głos. Całe trybuny musiały to słyszeć Samą przygodę z igrzyskami w Paryżu Polka rozpoczęła tak, jak można było się spodziewać, a więc od serii zwycięstw. Na otwarcie rywalizacji Świątek pokonała Rumunkę Irinę-Camelię Begu w niecałe dwie godziny, nie tracąc nawet jednego seta. W drugiej rundzie jeszcze szybciej rozprawiła się z reprezentantką gospodarzy Diane Parry. Francuzka nie miała absolutnie nic do powiedzenia w starciu z rozpędzoną Świątek. W trzeciej o sile Polki przekonała się Chinka Xiyu Wang. Rosjanie stracili dużą szansę na medal igrzysk. Sensacyjna porażka z Kanadyjczykiem W taki bezproblemowy sposób nasza gwiazda dotarła aż do ćwierćfinału, gdzie miała na nią czekać ta zdecydowanie trudniejsza przeszkoda, a więc Danielle Collins. Mecze Polki z Amerykanką zawsze sobie emocjonujące i tak też było tym razem. Pierwszy set bez większych kłopotów padł łupem Świątek, w drugim znakomicie zaczęła grać rywalka, która trafiała prawie wszystko i pod bardzo dobrymi kątami. Świątek była wyraźnie sfrustrowana i tę partię przegrała, aż dwa razy tracąc serwis. Trzeciego nasza gwiazdę rozpoczęła dobrze, od przełamania rywalki, ale pierwszy gem serwisowy Świątek był bardzo zacięty. Polka prowadziła 40:30 i z dość pozornie prostej sytuacji w przysiadzie trafiła w siatkę. Po tym zagraniu na korcie rozległo się głośny i niecenzuralny okrzyk. Chwilę wcześniej Amerykanka trafiła Polkę piłką w okolice mostka, co wyraźnie podrażniło pierwszą rakietę świata. Wyrażenie tymi dwoma słowami było absolutnym wylaniem całej drzemiącej w niej frustracji.