Pierwsze cztery miesiące bieżącego roku nie były zbyt udane dla Igi Świątek. Nie zdołała jeszcze wygrać żadnego turnieju, a jej strata do liderującej w rankingu WTA Aryny Sabalenki zwiększyła się i obecnie wynosi 3385 punktów. To sprawia, że wszystko, co wiąże się z jej pracą na korcie, znalazło się pod lupą kibiców i ekspertów. Podnoszony jest temat m.in. współpracy z nowym szkoleniowcem. Polka i Wim Fissette, po tym jak Iga zakończyła pracę z Tomaszem Wiktorowskim, związali się umową w drugiej połowie zeszłego roku. Komentatorzy są krytyczni, jeśli chodzi o efekty. "Nie chcę teraz oceniać Wima Fissette'a, ale powiem wprost, to nie działa. Wydaje mi się, że Belg nie pasuje charakterologicznie do obozu Igi Świątek" - mówił Bartosz Ignaciak w "Misji Sport". W podobnym tonie wypowiedział się Lech Sidor. "Żadnych efektów pracy Fissette'a nie ma. Tu się nie oszukujmy. Tylko ktoś, kto jest jakimś psychofanem może powiedzieć, że Iga gra lepiej, dojrzale, prezentuje urozmaicony tenis. Nic z takich rzeczy się nie dzieje" - stwierdził przed miesiącem w kanale Meczyków. A trzy grosze dorzucił Dawid Olejniczak: Sam Belg raczej nie zabierał głosu, a przynajmniej nie komentował sprawy szerzej. Teraz w końcu się to zmienia. Udzielił dłuższego wywiadu, w którym porusza temat współpracy z Igą Świątek. Trener Igi Świątek mówi otwarcie: "Musimy zaakceptować, że tak jest" Przy okazji pobytu w Madrycie Wim Fissette spotkał się z dziennikarzem serwisu Tennis Sweet Spot. W rozmowie zasygnalizował, że praca ze Świątek to wyjątkowe wyzwanie. Zazwyczaj nowy trener przychodzi w momencie, w którym zawodniczce idzie słabiej. W tym przypadku było inaczej. Został zakontraktowany w okresie, w którym Polka wcześniej sporo osiągnęła na korcie. Z tego względu próbuje nie iść drogą rewolucji, a po prostu wprowadzać drobne zmiany, które nie popsują, a poprawię grę podopiecznej. Stąd nie ma co oczekiwać spektakularnych efektów. Uchyla też rąbka tajemnicy na temat tego, jaka Iga jest. "Dla niej teraz ważne jest kontynuowanie pracy. I szczerze mówiąc, jej praca jest wyjątkowa: na każdym treningu jest naprawdę skupiona, super zmotywowana i bardzo głodna gry. Ona traktuje każdy trening poważnie. Przygotowuje się do każdego meczu z tą samą intensywnością" - opowiada. W pracy z Igą skupia się na jej mocnych stronach, ale dostrzega też pole do poprawy. Chodzi m.in. o serwis. Sygnalizuje, że progres nie przyjdzie z dnia na dzień, nie zadzieje się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. A poza tym nie ma na świecie zawodniczki kompletnej. Jak na razie. "Iga nie jest jak Rybakina czy Madison Keys. Ale Rafa nie był też Johnem Isnerem. Czy jest jakaś zawodniczka, która ma najlepszy serwis na świecie, najlepszy ruch i najlepsze uderzenia z głębi kortu? Nie. Może możesz mieć wszystko. Może w przyszłości możemy, ale teraz musimy zaakceptować, że tak jest" - tłumaczy. Do tej pory pracował z różnymi tenisistkami, lecz presja, jaką odczuwa obecnie, jest nieporównywalnie większa niż wcześniej. Jak sobie z nią radzi? Koncentruje się na celach długoterminowych. "Staram się udoskonalić zawodnika. Szukam rzeczy, które mogę zrobić lepiej i czuję, że wyniki potem przyjdą same. Ale oczywiście, czujesz oczekiwania, czytasz to i owo. (...) Nie zawsze jest łatwo, lecz gdy wykonujemy ciężką pracę i odrabiamy pracę domową, staramy się być lepsi każdego dnia i właściwie trenujemy, czuję, że sukces przyjdzie sam" - podsumowuje.