Robert Zieliński: Jak Pan ocenia losowanie drabinki turniejowej dla polskich tenisistów? Wojciech Fibak: Ogólnie losowanie jest korzystne dla Polaków, zwłaszcza dla naszych gwiazd - Igi Świątek i Huberta Hurkacza. Po raz kolejny to się powtórzyło, ostatnio zwykle jakoś szczęśliwie losują. Ich najgroźniejsi rywale w większości są po drugiej stronie drabinki. Wygląda na to, że Hurkacz do ćwierćfinału powinien mieć stosunkowo łatwą drogę? Matteo Berrettini, Felix Auger-Aliassime, Nick Kyrgios, bardzo groźny Maxime Cressy, czyli ci, którzy grają ostatnio na trawie najlepiej, są w innej połówce drabinki niż Hubert, jak gdyby oddaleni od niego. I w tych pierwszych rundach nie widzę zagrożenia dla Polaka. To chyba dobry znak, bo Hurkacz będzie mógł spokojnie wejść w turniej, rozegrać się, nabrać pewności siebie? Tak, nie widzę tu większych zagrożeń. Pierwszy z takich wyżej rozstawionych tenisistów, na których Hubert może trafić - Tommy Paul, to też nie jest zawodnik, który dorównuje mu umiejętnościami. Pewnie jakby Hurkacz mógł wybrać sobie na rywala jednego z tenisistów z pierwszych 32, to pewnie tego Paula, by sobie wybrał. Od ćwierćfinału zaczną się schody, gdy Hurkacz może trafić na Caspera Ruuda, który bardzo dobrze zaprezentował się w Roland Garros? Ale dlaczego Pan mówi, że zaczną się schody? Przecież oni grają na trawie, nie na mączce. Ruud jeszcze nigdy niczego nie wygrał na trawie. Czyli mimo jego wysokiej formy zakłada Pan, że fakt ewentualnego trafienia w ćwierćfinale na Ruuda, a nie na któregoś ze specjalistów od trawy, też jest korzystny? Oczywiście, że tak. Na tym etapie Hubert może bardziej trafić na Martona Fucsovicsa, czy Grigora Dimitrowa, ale to też nie są zawodnicy, którzy na kortach Wimbledonu powinni mu zagrozić. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to w półfinale, czy finale, trzeba będzie jednak w końcu zagrać z tymi najlepszymi zawodnikami. Faworytem Wimbledonu - przy kontuzji i absencji Rogera Federera, wykluczeniu tenisistów z Rosji - jest Novak Djoković. Czy słusznie? Będzie bardzo mocny w tym roku? Faworytem jest, ale Djoković też jeszcze musi się rozegrać, bo nie występował ostatnio w turniejach na trawie. Jego forma, dyspozycja, są pewną niewiadomą. Najlepszą formę na trawie prezentowali ostatnio Berrettini, Hurkacz, Auger-Aliassime, Cressy. Oni grają najlepiej i trzeba ich poważnie traktować, na równi z tymi największymi, od lat uznanymi gwiazdami. Jak Pan widzi szanse drugiego z tych gwiazdorów-weteranów - Rafaela Nadala? On jest w trudniejszej sytuacji niż Djoković, bo miał w ostatnim czasie dość poważne kłopoty ze stopą. Czy wobec tego jest stanie uzyskać w Wimbledonie dobry wynik? Nadal, podobnie jak Djoković, musi się rozegrać w trakcie turnieju, przejść kilka rund. Jeśli złapią rytm, później wszystko będzie możliwe. Jednak, gdy zawodnik ma przez dłuższy okres problemy zdrowotne, nie jest łatwo osiągnąć najwyższą dyspozycję. A jak ocenia Pan drogę Igi Świątek do - miejmy nadzieję - finału Wimbledonu? U Igi jest podobnie jak u Huberta, bo ma te pierwsze rundy dość łatwe, bez żadnych trudnych rywalek. A te najtrudniejsze przeciwniczki, jak Ons Jabeur, która będzie chyba najgroźniejsza, Jelena Ostapenko, Danielle Collins, czy Maria Sakkari, wszystkie są w innej części drabinki. U Igi pojawia się może jakieś tam zagrożenie w okolicach półfinału, może np. Simone Halep. Simone Halep, Paula Badosa i Karolina Pliskova - to na te zawodniczki z czołówki Świątek może trafić w półfinale... Pliskovej nawet nie uwzględniam, nigdy jej specjalnie nie ceniłem, w Wimbledonie na trawie też raczej daleko nie zajdzie. Generalnie to nie są w tym momencie tenisistki, które mogą Idze zagrozić, gdy będzie grała swój tenis. Jak Pan widzi powrót na kort po długiej przerwie słynnej wielkiej Sereny Williams? Jest w stanie coś ugrać w Wimbledonie, czy to bardziej taki gwiazdorski, komercyjny powrót? Serena ma w miarę korzystne losowanie, może jej się uda kilka rund wygrać, ale w jej obecnej dyspozycji, na tym etapie kariery, może też szybko odpaść, przegrać z jakąś mniej znaną tenisistką. Serena bardzo mocno bije serwis i return, ale poza tym może mieć niewiele atutów, bo nie biega na korcie, a bez tego trudno wygrywać z poważnymi rywalkami. Nawet na trawie trudno jednym uderzeniem wygrywać ważne mecze. A jak Pan ocenia losowanie dla pozostałych polskich tenisistów, którzy zagrają na kortach Wimbledonu? Ogólnie było to dobre losowanie, ale oczywiście nie w każdym przypadku. Gorzej wylosował Kamil Majchrzak, który ma w pierwszej rundzie bardzo groźnego Thanasiego Kokkinakisa, później, gdyby wygrał, szybko trafia na samego Djokovicia. Nasza dzielna Maja Chwalińska też trafia na trudną rywalkę, Czeszkę Katarinę Siniakovą, partnerkę deblową Barbory Krejcikovej. Ona jest groźna. Z kolei Linette w pierwszej rundzie miała losowanie ok, zagra z Fernandą Contreras Gomes z Meksyku, ale w drugiej rundzie już trafia na mocną rywalkę. Wracając do Igi, która po Roland Garros nie zagrała w żadnym turnieju na trawie i dotąd nie odnosiła na tej nawierzchni spektakularnych sukcesów. Kto będzie jej najgroźniejszą rywalką w tegorocznym Wimbledonie? Czy rzeczywiście Tunezyjka Ons Jabeur, jak się powszechnie sądzi? Też uważam, że Jabeur może być najgroźniejsza, ale Iga nie lubi grać z Collins i Ostapenko, także dobrze, że ich bardzo długo nie spotka na swojej drodze w Wimbledonie. Jabeur też może Polka trafić dopiero w finale, także to jest rewelacja to losowanie i generalnie rozstawienie. Czytaj więcej na Polsat Sport!