Po wrześniowej aktualizacji rankingu WTA Iga Świątek straci fotel liderki, na którym zasiadała nieprzerwanie od kwietnia zeszłego roku. Jej miejsce zajmie Aryna Sabalenka, dla której taki obrót spraw jest jak spełnienie marzeń. Niejednokrotnie podkreślała, że objęcie prowadzenia to jej główny zawodowy cel. A co za tym idzie, na celowniku znalazła się i Polka. "Tak, Iga to mój cel. W tym sezonie pokonała mnie cztery razy. Byłam naprawdę wkurzona. Dlatego potrzebuję się na niej zemścić. Muszę być fizycznie i mentalnie na nią przygotowana" - mówiła w serialu Netfliksa, "Break Point". Zapału Białorusinki nie ostudziła przegrana z Ons Jabeur w półfinałowym meczu Wimbledonu. Wówczas, jak się później okazało, tylko odroczyła awans w notowaniu tenisowej federacji. Choć Iga z pewnością nie życzy źle koleżance z kortu, świetna dyspozycja Aryny na US Open 2023 nie jest jej na rękę. Sabalenka doszła do finału, w którym zmierzy się z Coco Gauff. Wiadomo, jak przegrana lub wygrana wpłyną na ostateczny kształt klasyfikacji generalnej WTA. A jednak Iga Świątek sensacyjnie wróci na tron? Mówi o ciąży Sabalenki i zawieszeniu kariery Iga Świątek na razie nie wróci na "jedynkę" w rankingu WTA. Nawet jeśli wygra najbliższe dwa turnieje Nawet jeśli Sabalenka przegra w finale wielkoszlemowego turnieju w Nowym Jorku, jej przewaga nad Świątek i tak będzie duża. Wyniesie 1071 punktów. Jeżeli wygra, Polka tracić będzie do niej aż 1771 pkt. To sprawi, że z pewnością do końca września zmian na czele tabeli nie będzie. I to nawet jeśli Białorusinka nie weźmie w tym miesiącu udziału już w żadnych zawodach. A jak na razie nie widnieje na listach startowych. Inaczej jest w przypadku Igi. Ma w planach zagrać w turniejach w Guadalajarze oraz w Tokio. Jeśli zwycięży w pierwszym z nich, zgarnie 900 punktów. Triumf w drugim przyniósłby 470 pkt. Nawet gdyby Świątek dwukrotnie okazała się najlepszą, i tak nie wyprzedzi Sabalenki. Wszystko przez zasady, jakimi rządzi się formułowanie rankingu WTA. W najlepszym razie straci 200 lub 900 pkt (zależne od wyniku Białorusinki na US Open). Błyskawicznego powrotu Polki na tenisowy tron najwyraźniej nie spodziewa się ekspert Eurosportu, Karol Stopa. Jego zdaniem przeciwniczki grają teraz lepiej niż przed rokiem. Sugeruje, że sztab szkoleniowy Igi Świątek mógł popełnić błąd i za późno zaczął pracować z 22-latką nad techniką odbijania piłki na szybkich kortach. "Nic się nie zmieniło, nic nowego nie przybyło. Widać było, że w ostatniej chwili próbują ją uczyć skrótów, a to tego i tamtego. Tyle, że takich rzeczy to się uczy między sezonami, a nie w ostatniej chwili przed ważnym turniejem" - podsumowuje. Taki cios w Igę Świątek. Finalistka Wimbledonu nie zostawia złudzeń. "Laurka" dla Aryny Sabalenki