Kontekst jest oczywiście bardzo ważny, ale jeśli wypowiadamy coś, co wbrew intencjom - jeśli od razu uznamy stanowisko Skinnera za wiarygodne - może wybrzmieć kontrowersyjnie, raczej zwracamy się do węższego grona osób. A więc takich, co do których możemy mieć pewność, że właściwie odczytają wypowiedziane słowa. Gorąco po słowach komentatora pod adresem Świątek. Szybkie "dementi" Na pewno zupełnie inne myślenie powinno przyświecać komentatorom, którzy swój przekaz adresują do szerokich mas. Czasami są to kibice, którzy śledzą wszystkie wydarzenia i pewne zwroty łapią w lot, a nieraz widzem jest osoba, która z rzadka śledzi widowiska sportowe. To sprawia, że budowane zwroty powinny być jasne i oczywiste, a ewentualny sarkazm czy dwuznaczność, wyraźnie zaznaczone. Inaczej dochodzi do takiej sytuacji, jak ta, gdy głos musiał zabrać sam sprawozdawca, aby większą drakę stłumić w zarodku. Mowa o komentatorze trwających finałów WTA 2023 w meksykańskim Cancun, czyli w zmaganiach z udziałem ośmiu najlepszych tenisistek mijającego sezonu. Na otwarcie turnieju mistrzyń Iga Świątek pokonała Czeszkę Marketę Vondrousovą 7:6 (7-3), 6:0. Z kolei minionej nocy wiceliderka światowego rankingu, rozstawiona w Ameryce Północnej z numerem drugim, wygrała z Amerykanką Coco Gauff 6:0, 7:5. W pierwszym secie Polka pokazała swoją absolutną dominację, a w drugim z kolei udowodniła, że po mistrzowsku potrafi wychodzić z opresji. Po spotkaniu, uśmiechnięta, z wysokości kortu udzielała pierwszego wywiadu, żegnając się słowami wyrażającymi podziękowanie dla wszystkich kibiców. To wtedy podczas transmisji, gdy kamery pokazywało fanów w "biało-czerwonych" barwach, Kevin Skinner wypowiedział następujące słowa: - Gdyby tylko Iga Świątek znalazła sposób na zdobycie wsparcia poza granicami Polski - stwierdził komentator. Komentator zapewnia: "To był sarkazm". I przedstawia "dowody" Fragment z tym zdaniem bardzo szybko zagościł w mediach społecznościowych, między innymi na portalu X (dawny Twitter), gdzie jego autor znalazł się pod ostrzałem. Pojawiło się trochę krytycznych głosów ("Nie wierzę, że ktoś to powiedział, może zostało to wyrwane z kontekstu? Czy rozwinął później tę myśl?" - dociekał jeden z użytkowników) i gdy wydawało się, że napięcie będzie coraz bardziej eskalowało, z wyjaśnieniem przybył sam komentator. Poświęcił dwa wpisy, aby wybrnąć z niezręcznej sytuacji i udowodnić, że nie miał na celu wbić szpilki naszej tenisistce. Najpierw zaznaczył, że w obu dotychczasowych meczach Igi wspominał o ogromnym wsparciu, jakim cieszy się Polka ze strony fanów w Cancun oraz na całym świecie. - Przepraszam, jeśli to był sarkazm - myślę, że nie wszyscy to zauważyli - zareagował jeden z fanów.