Po raz drugi z rzędu Iga Świątek kończy rok jako liderka światowego rankingu. Polka okazała się najlepsza podczas turnieju WTA Finals w Cancun i zdetronizowała Arynę Sabalenkę. Raszynianka miała w tym sezonie słabsze momenty, ale na koniec pokazała, że aktualnie jest najlepszą zawodniczką świata i właściwie poza Białorusinką nie bardzo widać kogoś, kto mógłby jej zagrozić. Czy to znaczy, że już nie musi borykać się z krytyką? Niestety nie. Ostatnio głośno było o słowach Martiny Navratilovej, która wypunktowała wszystkie mankamenty Świątek, nie siląc się na specjalną dyplomację. "Gdyby nie była Polką, nie oglądałbym jej meczów" O tym, że Iga Świątek wciąż nie jest tenisistką kompletną, przekonuje także komentator Eurosportu Tomasz Wolfke. W rozmowie ze "Sportowymi Faktami" ceniony ekspert ocenił, że Polka zasłużyła za ten sezon na szóstkę, ale do beczki miodu swoimi słowami wlał sporą łyżkę dziegciu... Jego słowa mogą wywołać spore poruszenie, w końcu mowa o liderce rankingu WTA. Z drugiej strony komentator Eurosportu nie jest w tej opinii odosobniony, co każe zastanowić się, czy nie ma w tym odrobiny racji. Kobiecy tenis ma problem Wolfke zwraca jednak uwagę na fakt, że problem nie leży po stronie Świątek, która jest bezdyskusyjnie najlepsza, co pokazuje ranking WTA, ale po stronie całej dyscypliny, która stała się przewidywalna i mało zacięta. "Kobiecy tenis ma duży problem. Rywalizacja mężczyzn jest w tej chwili zdecydowanie bardziej pasjonująca" - stwierdził komentator. Nasz najlepszy tenisista Wojciech Fibak ostatnio zachwycał się Świątek, zwracając uwagę na jej rozliczne zalety. Czy zatem nie jest trochę tak, że zaczynamy zwyczajnie wybrzydzać, bo przyzwyczailiśmy się do wygrywania Polki?