Tylko trzy gemy był w stanie rozegrać Iga Świątek i Aryna Sabalenka w półfinale WTA Finals, zanim spotkanie zostało przerwane. Turniej w Cancun przyzwyczaił nas już do kapryśnej pogody, która i tym razem uniemożliwiła kontynuowanie starcia. W związku z obfitymi opadami rywalizacja została przeniesiona na późny niedzielny wieczór. To już nie pierwsza sytuacja kiedy pogoda płata figle w Cancun. Świątek przekonała się o tym już w rywalizacji grupowej z Ons Jabeur. Mecz z Tunezyjką był kilkukrotnie przerywany, choć ostatecznie zawodniczki nie zeszły z kortu. Dodajmy do tego często niejasne i spóźnione działania organizatorów, a otrzymamy obraz nieudanego turnieju, który zawodniczki krytykowały już na starcie. Jeszcze przed rozpoczęciem turnieju wiele spekulowano na temat miejsca jego organizacji. Sporym rozczarowaniem okazały się również prace nad przygotowaniem infrastruktury. Kort główny do użytku oddany został dopiero na dwa dni przed rozpoczęciem WTA Finals. Wcześniej zawodniczki zmuszony były trenować przy hotelach. Organizatorzy WTA Finals źle znoszą krytykę dziennikarzy Obecni na miejscu dziennikarze CANAL+, Joanna Sakowicz-Kostecka i Bartosz Ignacik nie szczędzą słów krytyki pod adresem osób odpowiedzialnych za organizację WTA Finals. Ich działania poirytowały organizatorów turnieju, o czym dziennikarka poinformowała w wymownych słowach. Tylko trzy gemy były w stanie rozegrać w trakcie półfinałowego pojedynku Iga Świątek i Aryna Sabalenka. Po raz kolejny pogoda uniemożliwiła kontynuowanie meczu. Ten przeniesiony został na późny wieczór. Bartosz Ignacik przekazał, że zawodniczki wznowią mecz w okolicach godziny 22:00. Wcześniej rozegrane zostaną jeszcze trzy starcia deblowe. Z powodu opóźnień w drugim meczu półfinałowym organizatorzy WTA Finals ostatecznie zdecydowali się na wydłużenie turnieju o dodatkowy dzień. Początkowo z decyzją się wstrzymywali, choć dziennikarze byli przekonani, że zdecydują się właśnie na taki krok. W finale WTA Finals czeka już Jessica Pegula. Amerykanka wygrała ze swoją rodaczką, Coco Gauff 6:2, 6:1. Po decyzji o wydłużeniu turnieju mogła odetchnąć z ulgą. Gdyby organizatorzy nie zdecydowali się na taki ruch, Amerykanka jednego dnia musiałaby rozegrać aż cztery mecze. Wciąż czeka ją starcie deblowe w fazie grupowej. Fakt, że rozegra je dopiero ósmego dnia trwania turnieju potęguje kuriozum sytuacji w Cancun.