Iga Świątek po raz drugi przystąpi do Australian Open jako liderka rankingu WTA, podobnie było rok temu. Wtedy jednak Polka, w poprzedzającym ten turniej United Cup, wysoko przegrała spotkanie z Jessicą Pegulą, a później - już w Melbourne - w podobny sposób uległa w czwartej rundzie Jelenie Rybakinie. Teraz przybyła do tego miasta wzmocniona, choć Polska ostatecznie nie zdobyła końcowego trofeum w United Cup - przegrała bowiem finał z Niemcami 1:2. Świątek jednak wygrała wszystkie pięć spotkań singlowych, dostała nagrodę MVP całej rywalizacji. I ma prawo być podbudowana, bo licząc końcówkę poprzedniego sezonu, ma już 16 kolejnych wygranych spotkań. A to z kolei jej druga najlepsza passa w karierze. Kiepski losowanie Igi Świątek. Ale co dopiero mają powiedzieć rywalki Polki? Nic dziwnego, że po rywalizacji w Sydney Polka była trochę niepocieszona, uroniła nawet łzę, ale też zdawała sobie sprawę z tego, że jest w dobrej dyspozycji. Powiedziała wtedy: - Co do mnie... cieszę się, że dla mnie to był dobry tydzień, z dobrymi meczami przeciwko wymagającym przeciwniczkom. Do Melbourne ruszam z uśmiechem i paroma rzeczami do przepracowania. Aby swoją przedłużyć, raszynianka będzie musiała odnosić sukcesy w Australian Open, a przeprowadzone dziś w nocy polskiego czasu losowanie głównej drabinki było dla Polki niekorzystne. Już w pierwszej rundzie 22-latka będzie musiała mierzyć się z byłą triumfatorką tej imprezy Sofią Kenin, w drugiej zaś z inną byłą zwyciężczynią w Melbourne Angelique Kerber bądź Danielle Collins, z którą dwa lata temu przegrała w półfinale. A później zapewne z nieobliczalną Marie Bouzkovą. Droga do czwartej rundy rok temu? Najpierw Niemka Julie Niemeier, później Kolumbijka Camila Osorio, wreszcie hiszpańska kwalifikantka Cristina Bucsa. Wszystkie znajdujące się wtedy w przedziale 64-100 na liście WTA. A jeśli Iga przejdzie te przeszkody, to później czekają ją jeszcze trudniejsze boje: Elina Switolina bądź Wieronika Kudiermietowa w czwartej rundzie, Jelena Ostapenko w ćwierćfinale, Jelena Rybakina w półfinale, wreszcie Aryna Sabalenka czy Coco Gauff w finale. Z każdą z nich Polka przegrywała choć raz w 2023 roku. To inna Iga Świątek niż rok temu. Barbara Schett nie ma tu żadnych wątpliwości Tyle że specjaliście widzą, w jakiej formie jest Iga i podkreślają, że to nie tyle ona powinna się obawiać rywalek, co rywalki jej. Barbara Schett, była tenisistka, a od blisko 20 lat ekspertka Eurosportu, a zarazem dyrektorka turnieju WTA 500 w Linz, podkreśliła w rozmowie z włoskim dziennikarzem Diego Barbianim, że podczas United Cup dość uważnie przyjrzała się liderce rankingu. - Pokazała bardzo dobrą dyspozycję. Wydaje się, ze teraz jest w lepszym stanie psychicznym niż rok temu. Wtedy czuła jednak dużą presję z bycia tą światową jedynką, a teraz wydaje mi się, że jest zupełnie inna. Może mieć świetny rok - podkreśliła Austriaczka. Zaznaczyła przy tym, że to co się stało w finale w Brisbane, w którym Aryna Sabalenka wyraźnie uległa Jelenie Rybakinie, może mieć z kolei wpływ na Białorusinkę. I nie zdziwi się, jeśli to Rybakina, a nawet Gauff, dogonią zawodniczkę z Mińska. Schett przyznała też, że dla Świątek to wyjątkowy rok - i trudno się z tym stwierdzeniem nie zgodzić. - To dla niej życiowa szansa, bo może na tych samych kortach Rolanda Garrosa wygrać Wielkiego Szlema, a dwa miesiące później turniej olimpijski. Sądzę, że będzie dążyć do wygrania obu. Rok olimpijski jest szczególny, trzeba ostrożnie dobierać turnieje w kalendarzu, szczególnie, że kilka zostało wydłużonych do dwóch tygodni - mówi 47-letnia Austriaczka. I dodaje: - Iga wydaje się być nienasycona. Gra by wygrywać, a dublet w Paryżu byłby marzeniem. Jako sportowiec, nawet ten najlepszy, wyznaczasz sobie cele. Turniej główny Australian Open rozpocznie się w niedzielę.