Iga Świątek kontynuuje swoją walkę o czwarty z rzędu - i piąty ogólnie - tytuł na Rolandzie Garrosie i jak na razie prezentuje ona na paryskich kortach naprawdę świetną formę. Po zatriumfowaniu w swym pierwszym występie nad Rebeccą Sramkovą raszynianka podeszła do zmagań z Emmą Raducanu i tu już naprawdę nie miała litości dla przeciwniczki. Pojedynek obu pań zakończył się zdecydowanym zwycięstwem Świątek 6:1, 6:2 i oznaczało to jednocześnie, że na pięć starć między tymi zawodniczkami Raducanu... nie wygrała ani jednego. Ba, w potyczkach tych nie zaliczyła nawet pojedynczego wygranego seta. Po meczu Brytyjka nie mogła być więc w dobrym humorze, natomiast w mocno rzeczowy sposób wypowiedziała się dla BBC Sport, surowo oceniając swoją grę i jednocześnie doceniając sportową klasę piątej rakiety globu. Co za scena podczas meczu Świątek, już na samym początku. Aż przykro patrzeć Emma Raducanu: Świątek trudno dotrzymać kroku, gdy nabierze pewności siebie Jak stwierdziła, z jej perspektywy Iga Świątek jest zawsze "nakręcona" podczas ich spotkań na korcie. "To naprawdę wywiera dużą presję od samego początku, sprawia, że czuję, że muszę zacząć robić coś więcej lub po prostu powoduje, że nie wiem, co mam zrobić w danej chwili" - opisywała. "Myślę, że to trochę zmienia dynamikę meczu, a potem jest bardzo trudno dotrzymać jej kroku, gdy nabiera pewności siebie" - dodała 22-latka, wskazując, że Świątek potrafi "rosnąć" w swej grze podczas meczu. Świątek idzie jak burza na Rolandzie Garrosie. Polka nagle zaskoczona pytaniem, zaraz po meczu Roland Garros 2025. Iga Świątek zmierzy się niebawem z Jaqueline Cristian Reprezentantka Polski tymczasem zna już swoją kolejną oponentkę na Rolandzie Garrosie - a będzie to Rumunka Jaqueline Cristian, obecnie zajmująca 60. pozycję w rankingu WTA. Obie panie skrzyżują rakiety 30 maja, dzień przed 24. urodzinami polskiej zawodniczki.