Nasza reprezentantka przewodzi światowemu zestawieniu nieprzerwanie od 4 kwietnia ubiegłego roku. Na pierwsze miejsce awansowała po tym, jak dotychczasowa liderka, Ashleigh Barty ogłosiła zakończenie kariery i zniknęła z rankingu. Od tamtej pory Świątek nie tylko umocniła się na prowadzeniu, ale zbudowała gigantyczną wręcz przewagę nad kolejnymi zawodniczkami. W ostatnim notowaniu (z 9 stycznia) ma na koncie 11025 punktów, podczas, gdy druga Ons Jabeur - 5180. Zobacz najnowszy ranking WTA Dla 21-latki kolejne sukcesy były związane z gigantycznymi emocjami, o czym opowiedziała w materiale, opublikowanym na łamach "The Player's Tribune". Tak było po triumfie w Rolandzie Garrosie, ale i awansie na pierwsze miejsce w zestawieniu. Świątek wspomina, że informację o zakończeniu kariery przez Australijkę przekazała jej Daria Abramowicz. Świątek wspomina awans na pozycję liderki. Decyzji Barty nie była w stanie pojąć - Na początku to do mnie nie docierało. Zastanawiałam się, jak to możliwe. Dlaczego? Później się rozpłakałam - wyznała. Jej kolejnym krokiem był telefon do ojca. Mimo, iż przebywała wtedy w Miami, a w momencie, gdy otrzymała wiadomość nad Wisłą był, jak to ujęła, "środek nocy", ogromne emocje sprawiły, że zdecydowała się postąpić w ten sposób. - Mógł pomyśleć, że coś się stało, ale chyba był tak zaspany, że nie docierał do niego sens moich słów. Po prostu mnie nie rozumiał. Powtarzał tylko: "Tak, tak, to super" - wspominała. Cała sytuacja okazała się dla Świątek głębokim szokiem. Zdradziła, że "cały czas szlochała", nie będąc w stanie pojąć, dlaczego Barty zdecydowała się na taki krok. - Nie mogłam przestać płakać. To, czy zajmę wyższe miejsce w rankingu, nie zależało wtedy ode mnie (...) Nie rozumiałam, jak to możliwe, że Ash wycofuje się z gry w wieku zaledwie 25 lat - zaznaczała. Przyznała przy tym, że z perspektywy czasu jej optyka się zmieniła i wie, że obciążenia, związane z rywalizacją na najwyższym poziomie są ogromne. - Szczerze mówiąc, im wyżej jesteś, tym bardziej to wszystko jest skomplikowane i mniej w tym zabawy - skwitowała, dodając, że musiała się zaadaptować do nowej rzeczywistości, co zajęło jej nieco czasu.