Iga Świątek rzutem na taśmę wróciła na sam szczyt rankingu WTA. Zwycięstwem w WTA Finals 2023 zapewniła sobie dostateczną liczbę punktów, by wyprzedzić prowadzącą od września Arynę Sabalenkę. Po meczu z Jessicą Pegulą (6:1, 6:0) Polka przyznała, że do spotkania podeszła wyraźnie skoncentrowana i wiedziała, co chce osiągnąć. "Wiadomo, jakieś tam nerwy były, nie jest łatwo wyjść ze stuprocentową koncentracją, ale cieszę się, że od początku wiedziałam, jaki mam cel. I niekoniecznie było nim bycie numerem jeden, czy wygranie tego meczu, ale po prostu: granie dobrego tenisa" - tłumaczyła w rozmowie z Canal+Sport. Gdy emocje nieco opadły, raz jeszcze zabrała głos. Tym razem za pośrednictwem mediów społecznościowych. "Co to był za sezon... Dużo widziałam, dużo zrobiłam, jeszcze więcej się nauczyłam. Zanim na dobre zacznę wakacje, których baaardzo potrzebuję, chcę tylko zostawić tu kilka zdań wdzięczności i jedno przemyślenie" - rozpoczęła. A następnie dodała: Teraz na nią i jej zespół czeka zasłużony i wyczekany odpoczynek. Na urlop udają się w doskonałych humorach, choć nie zawsze tak bywa. Sygnalizuje to Daria Abramowicz, psycholog Igi Świątek, w wywiadzie dla Rzeczpospolitej. Już nie Iga Świątek. Niemcy ogłaszają nową gwiazdę Kulisy współpracy Igi Świątek z Darią Abramowicz. Psycholog od razu prostuje jedną rzecz Współpraca z topową sportsmenką świata ma ogrom blasków, ale bywają też i cienie. Zaufani ludzie Świątek także są na świeczniku i również na nich ciąży presja. "Wszyscy jesteśmy w pewnym sensie – zwłaszcza społecznie – rozliczani z wyniku. Moja praca jest może nieco inna, bo skupiona na procesie, ale rezultat w wielkim sporcie zawsze jest kwestią nadrzędną. (...) Nie jestem robotem. Zdarza się, że czuję presję. Zwłaszcza gdy po przegranych trochę o sobie poczytam" - tłumaczy Daria Abramowicz dla Rzeczpospolitej. Przy okazji potwierdza, że zagląda do mediów społecznościowych. Wszystko w konkretnym celu. "Chcę znać klimat i nastrój społeczny – także po to, aby wiedzieć, z czym będzie musiała się zmierzyć zawodniczka, jeśli sama tam zajrzy" - mówi. I od razu prostuje spekulacje krążące po sieci. Odnosi się też do innych głosów dotyczących relacji ze Świątek. A mianowicie tych, które pojawiły się po publikacji nowego sezonu serialu "Break Point" na platformie Netflix. W jednym z odcinków umieszczono scenę z wizyty Igi u fryzjera. Pracownica zapytała, jak krótko obciąć włosy tenisistki. Do rozmowy wtrąciła się wówczas właśnie Abramowicz. "Musimy mieć pewność, że Iga będzie mogła je dobrze związać" - rzuciła. Sportsmenka szybko zareagowała. "Nie będę włosów podporządkowywać pod to. Wszystko inne będę" - odparła. Niektórzy uwagę psycholog odebrali jako zbyt daleko idącą. "Daria Abramowicz mówi jej, co może, a czego nie może zrobić ze swoją własną fryzurą. To jest dziwne i przerażające", "Dlaczego psycholog sportowy wszędzie z nią chodzi?" - dopytywali internauci. Najnowsza wypowiedź Abramowicz powinna rozwiać wszelkie wątpliwości. Aryna Sabalenka nie wytrzymała, tak "reaguje" na triumf Igi Świątek w WTA Finals. Jasny komunikat Daria Abramowicz ucina spekulacje dotyczące współpracy z Igą Świątek. "Bardzo ważne jest trzymanie się granic" Daria Abramowicz, Tomasz Wiktorowski i Maciej Ryszczuk, czyli trzyosobowy team Igi Świątek, spędza z tenisistką większą część roku. W takiej sytuacji próbą może być profesjonalne oddzielenie relacji zawodowych od prywatnych. "Pracujemy od czterech lat i mamy jasno wyznaczone granice – od tego zaczynam każdy proces w mojej pracy. Wyznaczamy standardy oraz reguły. Dotyczą one tego, czym, w jakim zakresie i jak się dzielimy" - zapewnia psycholog. Oczywiście nie oznacza to, że są dla siebie jak obcy ludzie. To nawet byłoby niemożliwe. "Mieszkamy przecież w tych samych hotelach, spotykamy na śniadaniach, nasze życia do pewnego stopnia się przenikają. Najlepsze teamy budują w ten sposób swoją siłę, co jest istotne zwłaszcza w tenisie, czyli sporcie osamotniającym, ale z punktu widzenia mojej profesji bardzo ważne jest trzymanie się granic" - opowiada. Specyfika pracy Abramowicz (w ciągu roku miała 65 delegacji i spędziła poza domem 250-300 dni) jest w dużym stopniu wyzwaniem. Nie tylko dla niej, ale także dla jej bliskich. Pomaga pasja do sportu, ale nie tylko. "Poświęcam w pewnym sensie życie osobiste, ale jest ono powiązane ze sportem, a specyfika pracy mojego męża sprawia, że umiemy to łączyć. Nie mam też poczucia, że będę pracowała w takim trybie przez kolejnych 20, 30 lat. Nie byłoby to zdrowe" - deklaruje. Głośno od pogłosek o zmianach w sztabie szkoleniowym Igi Świątek. "Nie wiem, czy jest potrzeba"