Iga Świątek broni w Katarze tytułu wywalczonego przed rokiem. Już pierwszy mecz turnieju pokazał, że Polka jest na dobrej drodze do realizacji celu. Po znakomitym występie pokonała Rumunkę Soranę Cirsteę 6:1, 6:1. Kolejną rundę również przebrnęła bez starty seta. W środowe popołudnie odprawiła z kwitkiem Rosjankę Jekaterinę Aleksandrową, wygrywając 6:1, 6:4. Dzięki temu zameldowała się w fazie ćwierćfinałowej. Korespondencyjny pojedynek Świątek i Radwańskiej. Dwie Polki na czele Iga Świątek z kolejnym rekordem osobistym. Czekała na taki wynik od 2019 roku Wnikliwym statystykom nie umknął fakt, że raszynianka zaliczyła najlepsze spotkanie w historii swoich startów pod szyldem WTA, jeśli chodzi o obronione break pointy. Nie pozwoliła się przełamać choćby raz, z opałów wychodząc w sumie aż ośmiokrotnie. Dwa razy w pierwszej odsłonie i sześć razy w drugiej. Pobiła tym samym własny rekord z 2019 roku. Zanotowała go w starciu z Czeszką Kristyną Pliszkovą w Lugano. Obroniła wówczas wszystkie siedem break pointów. - Nie skupiałam się na wyniku, wygrana to wygrana - oznajmiła Światek krótko po zakończeniu meczu z Rosjanką. Była liderka wraca po latach. Już oficjalnie, jest komunikat Później, w rozmowie z Canal +, pozwoliła sobie na nieco więcej swobody. - Już myślałam, że nie skończę ostatniego gema. Dobrze, że zachowałam koncentrację i zimną krew - dzieliła się wrażeniami. Polka potrzebowała pięciu piłek meczowych, by ostatecznie wykazać wyższość nad Aleksandrową. Nie ukrywa, że panujące obecnie w Katarze warunki atmosferyczne są jej sprzymierzeńcem. - Jest wilgotno, kort jest "wolniejszy" i jest mi dzięki temu łatwiej - wytłumaczyła. W półfinale Świątek zmierzy się w czwartek ze zwyciężczynią meczu Jelena Ostapenko - Wiktoria Azarenka. Ta pierwsza to prawdziwy "koszmar" aktualnej liderki rankingu WTA. Wszystkie cztery dotychczasowe konfrontacje zakończyły się triumfem Łotyszki. - Obie te zawodniczki są wymagające, nie ma znaczenia, z kim zagram. Będę gotowa na wszystko - zapewnia Iga.