Collins "włącza przyciski", Świątek w tarapatach? Niepokój, nadciąga "wojna"
- Z Danielle Collins nie będzie tak łatwo, bo pojawi się dużo psychologii w meczu. Dużo starego gniewu, nowego gniewu. Wszystko będzie się łączyło. Ona umie włączać nerwowe przyciski u przeciwniczek. I na pewno będzie próbowała to robić także pod adresem Igi. Mam nadzieję, że Polka będzie na taką "wojnę głowy" przygotowana - mówi w rozmowie z Interią znawca tenisa i stały bywalec Wimbledonu Victor Archutowski, były menedżer Agnieszki Radwańskiej.

Artur Gac, Interia: Czwartkowy mecz Igi Świątek z Cathy McNally pokazał chyba jak na dłoni, że jeśli Polka nie stawia wszystkiego na aspekt siłowy, tylko bardziej skupia się na precyzji zagrań i wybiera strony, to mecz zaczyna mieć diametralnie inny przebieg.
Victor Archutowski: - Na sto procent jest tak, jak mówisz. Gdy Iga zaczęła grać od boku do boku, z top spinem w lewo i prawo, to Cathy, która naprawdę walczyła jak lwica, za każdą taką piłką musiała biegać. Pokazywała bekhend slajs, forhend slajs oraz loby, ale Iga po prostu ją wymęczyła. I wtedy nie grała na sto procent siły, tylko inteligentniej. Ja myślę, że na trawie to jest sposób, by swój tenis wynieść na wyższy poziom. Po tych zmianach Iga w końcu wygrała lekko, ale z Danielle Collins nie będzie tak łatwo, bo pojawi się dużo psychologii w tym meczu. Dużo starego gniewu, nowego gniewu. Wszystko będzie się łączyło.
Danielle Collins ma klucz do Igi?
- Ona umie włączać nerwowe przyciski u przeciwniczek. I na pewno będzie próbowała to robić także pod adresem Igi. Mam nadzieję, że Polka będzie na taką "wojnę głowy" przygotowana.
Boisz się tej "wojny"?
- Boję się, to prawda. Danielle Collins jest tenisistką doświadczoną w takich praktykach. Na ogół jest bardzo nielubiana właśnie dlatego, że tak się zachowuje. Jeśli złapie Igę na to, czyli skrajnie ją zdenerwuje, przez co Iga będzie chciała zbić ją z kortu siłą, to może być duży problem.
Niektórzy wskazują, że to właśnie mecz z Collins przy okazji igrzysk w Paryżu, gdzie Amerykanka formułowała zarzuty pod adresem Polki o nieszczerość, mógł być jednym z tych newralgicznych elementów, który przy sumie innych rozregulował Igę.
- Tak, wybiło ją to z równowagi i pewności. Tamta przyciskała właśnie te guziki, których Iga raczej chyba nie lubi. Jednak jest przy Idze psycholożka, więc pewnie dostanie od niej wskazówki, co ma robić, bo to będzie wojna. Choć Collins ostatnio nie prezentowała się fantastycznie, to tutaj gra bardzo dobrze.
Chwilę wcześniej, nim włączyłem dyktafon, powiedziałeś mi, że Idze Świątek pod wodzą Wima Fissette'a ubyło jeszcze więcej tego urozmaicenia, o które już wszyscy upominali się, gdy pracowała z Tomaszem Wiktorowskim.
- Na pewno nie ma go więcej. Tego po prostu nie ma. A na trawie musi się mieć slajs, dropszot i trzeba trochę częściej przechodzić do siatki. Żeby już nie sięgać do wielkich postaci tego sportu, jak Mauresmo, czy legendarna Martina Navratilova, spójrzmy na reprezentantkę Niemiec Laura Siegemund. Nie jest to wielka gwiazda tenisa, ale dlatego, że urozmaica swoją grę, powoduje, że jej tenis wywołuje zamęt u przeciwniczek. Trawa jest taką nawierzchnią, na której piłka "siada" i wtedy na przykład wysokie dziewczyny mają większy problem.
Boję się, to prawda. Danielle Collins jest tenisistką doświadczoną w takich praktykach. Na ogół jest bardzo nielubiana właśnie dlatego, że tak się zachowuje. Jeśli złapie Igę na to, czyli skrajnie ją zdenerwuje, przez co Iga będzie chciała zbić ją z kortu siłą, to może być duży problem
Naszym objawieniem tego turnieju już jest Kamil Majchrzak.
- O tak, Kamil wykonał super pracę. Trochę mi przykro, że obie Magdy, czyli Linette i Fręch, przegrały. A także smuci mnie brak Huberta Hurkacza, który przeszedł zabieg kolana i nie wróci, dopóki nie będzie się czuł na 110 procent. Wierzę, że to się stanie nie w odległej przeszłości, bo "Hubi" jest nam potrzebny, będziemy mieli dwóch mocnych zawodników na Davis Cup. Natomiast nie widzę, by miał to być już ten najbliższy. A wracając do Kamila piękna rzecz jest taka, że nie mieliśmy co do niego oczekiwań. A gdy tego nie ma, a dostaje się taki wynik, to jest dużo przyjemniej.
A ze strony Igi czego się spodziewasz?
- Tak zupełnie szczerze, ten Wimbledon jest bardzo rzadki, mamy pogrom czołowych zawodniczek. Została Sabalenka, ale tenisistki notowane na miejscach 2-5 są już za burtą. Iga jest w tej chwili czwartą najwyżej rozstawioną zawodniczką. Przy czym Sabalenka zaczęła grać dobry slajs i dropszot, mając bardzo mądrego trenera. I mentalnie mocno się zbudowała. Tyle tylko, że stała się głośniejsza niż Maria Szarapowa, a to strasznie przeszkadza. Powiem wprost: Iga jest w gronie faworytek.
A główna faworytka?
- Dla mnie jest nią Sabalenka. Biorąc jednak pod uwagę, że Iga jest w drugiej połowie drabinki, obie mogą spotkać się w finale.
Co wtedy?
- I to by było dość interesujące. Z tego względu, że Sabalenka mogłaby się spalić mentalnie. W tym zestawieniu to Iga potrafi znaleźć klucz. Także klucz powrotu, gdyby początkowo nie szło po jej myśli.
Rozmawiał Artur Gac, Wimbledon



