Rok 2022 w tenisie dla wielu gwiazd był wyjątkowy. Iga Świątek i Rafael Nadal wygrali po dwa turnieje wielkoszlemowe, Carlos Alcaraz zdobył swój pierwszy tytuł w zawodach tej rangi, a Novak Djoković triumfował po raz kolejny na Wimbledonie. W sezonie 2023 Alcaraz znacznie podniósł swój poziom, a z kolei Polce urosła spora konkurencja. To jednak w dalszym ciągu wielcy zawodnicy. Raszynianka wygrała 92 ze swoich ostatnich 106 meczów, a Hiszpan - 91. To pokazuje ich regularność i klasę sportową. Oboje dobrze czują się na kortach ziemnych, więc będą głównymi faworytami do wygrania Rolanda Garrosa. Z drugiej strony rywalizacja w Madrycie również toczyła się na mączce ceglanej, a tam równych nie miała sobie Aryna Sabalenka. To może nieco martwić fanów Polki. Aryna Sabalenka przeszła do historii. Iga Świątek "ofiarą" Białorusinki. Miażdżąca statystyka Alcaraz, Sabalenka, Miedwiediew - oni wygrywają najczęściej w 2023 roku. Obawy dla fanów Igi Świątek? Obawy te może potęgować statystyka wygranych spotkań w tym roku kalendarzowym, która łączy ze sobą turnieje i pań, i panów. Alcaraz prowadzi z wynikiem 93,5 procent. Dalej jest Sabalenka (87,9), Daniił Miedwiediew (86,8) i Djoković (85). Dopiero piąta jest Świątek (83,3), a czołową szóstkę zamyka Włoch Jannik Sinner (81,2). Alcaraz w tym sezonie ma piorunujący bilans 29-2. Jego dominacja wygląda na mocną. Trudno powiedzieć, w jakiej formie wrócą po urazach "Djoko" i Nadal, ale 20-latek urodzony w El Palmar może być ich najtrudniejszą przeszkodą. Z kolei Świątek nieco ratuje szersze ujęcie statystyki, bo gdy spojrzeć węziej, to od stycznia zanotowała 25 zwycięstw i 5 porażek. Jest to dobry bilans, ale na najwyższym poziomie decydują szczegóły. Matematyka promuje w tym względzie ostatnie osiągnięcia Sabalenki. Bardzo ciekawa sytuacja w rankingu ATP. Co z Hubertem Hurkaczem? Światowy tour przyjeżdża teraz na Foro Italico do Rzymu. Zmagania we Włoszech (9-21 maja) będą ostatnim poważnym egzaminem przed French Open (28 maja - 11 czerwca). Federer odniósł się do sytuacji Nadala. "To byłoby brutalne dla tego sportu"