W teorii wszystko jest proste, ale na korcie sprawy czasami zaczynają wymykać się spod kontroli. Nikt nie ma wątpliwości, że poprzednimi latami Hubert Hurkacz starannie zapracował sobie na opinię tenisowego dżentelmena. Czasami wręcz można było odnieść wrażenie, że empatia wrocławianina jest wręcz niedzisiejsza, bo na korcie gra idzie o pełną stawkę, które dla niektórych uświęca stosowane środki. Żartowano, że gdy Polak wchodzi na wyżyny swojej "wściekłości", to mniej więcej osiąga taki poziom emocji, jak na przykład Daniił Miedwiediew czy Andriej Rublow w momencie, gdy dopiero wychodzą na kort. Agnieszka Radwańska też chciała zmienić sędziego. "Awantury były ogromne" Do starcia z Bułgarem Dimitrowem Polak, choć wyżej klasyfikowany w rankingu ATP, nie przystępował z pozycji faworyta. Wszystko dlatego, że ich pięć dotychczasowych starć padło łupem przeciwnika, co wyraźnie wskazywało, że doświadczony 33-latek ma patent na naszego asa. Tym razem scenariusz był w zasadzie bliźniaczy, spotkanie na drugim co do ważności korcie Suzanne Lenglen było zacięte, ale jak to w przeszłości - gdy przychodziło do kluczowych momentów Polak popełniał błędy, a Dimitrow wzbijał się na jeszcze wyższy poziom, co znów zrobiło różnicę. Hurkacz długi trzymał fason, co najwyżej głośnie komunikował się ze swoim narożnikiem lub krzyknął jedno słowo: "why?", gdy nagle doszło do niespodziewanych scen w trzecim secie. Wówczas prawdziwie zagotowało się przy wyniku 5:4 dla Hurkacza i 30:40 dla Dimitrowa. Ta sytuacja mnóstwo "ważyła", bo jedna z piłek zagranych przez Hurkacza spadła blisko linii bocznej. Sędzia orzekła, że był minimalny aut, a Hurkacz nie mógł się z tym pogodzić. Okazało się, że nasz zawodnik chciał zmienić sędzię główną, o co w pewnym momencie zapytał Dimitrowa. O tej sytuacji Polak opowiadał na konferencji prasowej, przyznał że taka historia miała miejsce. Zresztą wkrótce pojawiło się także nagranie, które dokładnie rejestrowało dialog pomiędzy oboma tenisistami, a wszystko rozgrywało się pod nosem pani sędzi. O wydarzenia w rozmowie z polskimi dziennikarzami została zapytana Agnieszka Radwańska, która w Paryżu wystąpi w turnieju legend. Zmagania ruszają dzisiaj, a Polka swoje pierwsze spotkanie rozegra w czwartek. Była wiceliderka rankingu WTA wyjawiła, że kiedyś sama znalazła się w takiej sytuacji i chciała zmienić sędziego, odczuwając równie wielką złość podczas swojego meczu. - Tak, owszem. Nie powiem jaki to był mecz, ale pamiętajmy, że ja jeszcze grałam w czasach, gdy nie było czelendżu i zupełnie inaczej to wyglądało. I tak, oczywiście, awantury były ogromne i to nie tylko na moim korcie czy z moim udziałem, tylko na wielu meczach. Więc to akurat nie jest żadna niespodzianka, aczkolwiek wiem od Dawida (Celta, męża - przyp. AG), który mi od razu napisał, że sędzia nie pomyliła się ani razu. A ja, szczerze mówiąc, oglądając mecz myślałam, że faktycznie raz się pomyliła i sprawdzała w ogóle nie ten ślad, co trzeba. Wiadomo, byłam z drugiej strony, ale wydawało mi się, że Hubert chyba miał to samo wrażenie. Do końca nie wiem, jak oni rozmawiali, ale myślę, że Grigor podszedł bardzo fair play, bo wytłumaczył mu, że nie było żadnego błędu. Reakcja rywala trochę ochłodziła tę atmosferę - szczegółowo odniosła się finalistka Wimbledonu z 2012 roku. Radwańska: Jeszcze nie widziałam Huberta w takim stanie Nie zmienia to faktu, że również "Isia" nie przewidywała, iż "Hubi" potrafi wzbić się na taki poziom emocji. Zdaniem naszej do niedawna najlepszej singlistki Hubert Hurkacz już teraz ma narzędzia, abyśmy po takim turnieju, jak French Open, nie mówili tylko o optycznym rozwoju w jego grze na nawierzchni ziemnej. Dlatego potwierdziła, że możemy rozprawiać o niedosycie. - Ja myślę, że Huberta na pewno stać na więcej. Jednak to jest chłopak, który potrafi dużo, ale w Wielkich Szlemach nie robi takiego wyniku, jak każdy by się spodziewał i na jaki go stać. On ma wszystko do tego, by móc zajść dalej, ale coś nie działa. Myślę, że to przede wszystkim głowa, bo jeśli chodzi o sam tenis, jego przygotowanie i fizyczność, to niczego mu nie brakuje. Widząc wcześniej wiele meczów Huberta oraz Grigora, stawiałam na naszego zawodnika. Wiadomo, to jest sport, ale nie grał całego swojego tenisa. Uciekła mu też koncentracja, później chciał wrócić, ale trochę było za późno. Wierzę, że jego czas na Wielkim Szlemie jeszcze przyjdzie, coś "kliknie" i pokaże nam, że też może - nie traci wiary 35-latka rodem z Krakowa. Poza faktem, że w żeńskim turnieju Radwańska "absolutnie stawia na Igę", to również w kontekście igrzysk olimpijskich i wspólnego startu Świątek z Hurkaczem w konkurencji miksta bardzo wysoko sięgają jej oczekiwania. Głównym atutem w specyfice takich duetów, jej zdaniem, będzie nasza światowa jedynka. - Wiadomo, że tutaj większość piłek idzie w stronę kobiet, dlatego tak wiele zależy od zawodniczki. A że Iga z presją radzi sobie naprawdę dobrze, niezwykle dobrze, to wierzę, że jest bardzo duża szansa na medal - prognozuje Radwańska. Artur Gac, Paryż