Tenisowy świat kręcił się bez Igi Świątek przez ponad dwa miesiące. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy o jej zawieszeniu, co było efektem nieświadomego zażycia substancji zakazanej. Temat był trzymany w sekrecie również wtedy, gdy niedawna liderka światowego rankingu pojawiła się wreszcie na korcie. Raszynianka bez powodzenia wystąpił najpierw w WTA Finals, gdzie broniła tytułu z meksykańskiego Cancun. Rywalizację zakończyła już na fazie grupowej. Zaraz potem przeniosła się do Hiszpanii, gdzie Polki sposobiły się do startu w finałach Billie Jean King Cup. Wrze po dopingowej wpadce Świątek. Mistrzyni ocenia. "Sprawa staje się śliska" Iga Świątek w roli głównej. Dawid Celt: "Świetnie odnalazła się w roli liderki" Na kortach w Maladze biało-czerwona ekipa osiągnęła historyczny wynik, docierając do półfinału. Świątek stanęła na wysokości zadania, wygrała wszystkie trzy potyczki singlowe. W pokonanym polu zostawiła Paulę Badosę, Lindę Noskovą i Jasmine Paolini. - Pracowała bardzo ciężko, zostawiła mnóstwo zdrowia, była liderką tego zespołu. Pociągnęła nas do tego sukcesu na korcie, ale też była bardzo aktywna poza kortem. Świetnie się odnalazła w roli liderki. A teraz już wiemy, że to nie był dla niej łatwy czas - opowiada Dawid Celt, gość Marka Furjana w programie "Break Point". - Rosła z meczu na mecz. W starciu z Jasmine Paolini miała kryzys, nie mogła wejść na wysokie obroty. Łezka jej się zakręciła w którejś przerwie. To był ten koszt zaangażowania fizycznego i emocjonalnego - dodaje kapitan polskiego zespołu. Długie tygodnie pauzy, podczas których 23-letnia zawodniczka skupiła się na udowodnieniu swej niewinności, nie pozostały bez śladu. Iga wypadła z meczowego rytmu. Jej ciało nie było przygotowane na dwa turnieje rozgrywane na wysokiej intensywności. - Dobra chemia i atmosfera była w drużynie. Każdy pracował ciężko. Po meczu z Czeszkami dzień kończyliśmy o 5:30 nad ranem, gdy fizjoterapeuci kończyli pracę z Igą. Świątek była liderką pełną gębą. Ten ostatni dzień, po meczu z Włoszkami, nie mogła w nocy spać, bo bolało ją kolano i bark - relacjonuje Celt.