Tuż przed polsko-amerykańskim starciem zakończył się mecz Ashley Barty - Madison Keys, który łatwo wygrała Australijka. Dlatego też komentujący drugi półfinał dla stacji ESPN Patrick McEnroe oraz Pam Shriver (która w 1985 była przez chwilę pierwszą rakietą świata) liczyli - z perspektywy kibica - przede wszystkim na to, że będzie on bardziej zacięty i potrwa trzy sety. Główną receptą na pokonanie Świątek według Shriver miał być potężny backhand Collins i fakt, że już raz grała w półfinale w Melbourne. Z kolei w przypadku Polki miał to być uderzany po przekątnej forehand. McEnroe zastanawiał się także, jak Polka będzie wyglądać fizycznie po wyniszczającym boju z Kanepi niewiele ponad 24 godziny temu. Cahill - były trener m.in. Simony Halep, a obecnie analityk w ESPN - prognozował, że zamknięcie dachu na Rod Laver Arena będzie faworyzować Collins. "Jeśli uda się jej kończyć wymiany szybko - nie będzie miała problemu. Ale jeśli będą uderzać po dziewięć lub więcej piłek Świątek - która bardzo dobrze się porusza - będzie mogła pokusić się o zwycięstwo" - dodał. Amerykańskie media komentują półfinał Australian Open. Iga Świątek przegrała Prognozy Cahilla sprawdziły się już od samego początku. 28-letnia Collins, która - jak zauważyli komentatorzy - nie była tak dobrą juniorką jak Świątek, agresywnie ruszyła na Polkę i zepchnęła ją do defensywy. Raz po raz trafiała też winnerami, błyskawicznie szybko atakując już pierwszą piłkę. Równie szybko uzyskała prowadzenie 4:0, a jej dominację Shriver skwitowała porównaniem do imponującej błyskawicy, która akurat przecięła australijskie niebo. "Tak wygląda backhand Collins!" - wykrzyknęła złota medalistka olimpijska w deblu z Seulu, która ten element gry Amerykanki porównała nawet do najlepszej na świecie specjalistki Sereny Williams. Przy jednej z rzadko oglądanych dłuższych wymian McEnroe opowiedział o tym, że ojciec Świątek był olimpijczykiem i że kiedyś Polka trenowała pływanie, które jednak rzuciła dla tenisa, co natychmiast Shriver skomentowała obrazowo: "Iga teraz też płynie. Ale pod prąd Collins, który jest dla niej zbyt mocny". Zastanawiała się także nad tym, czy IPolka machając rakietą tuż przed serwisem Collins gra fair. "Podobne rzeczy robiła w meczu z Kanepi, kiedy pytała sędziego o nowe piłki tuż przed... wznowieniem gry przez Estonkę. Wtedy nie myślałam, że to są jakieś nieczyste gierki. Ale teraz nie jestem tego pewna". Polka walczyła i po morderczej walce - i dzięki kilku niewymuszonym błędom Collins - doprowadziła do stanu 4:5. Zarówno McEnroe jak i Shriver zwracali jednak uwagę na niski procent skuteczności drugiego serwisu Świątek i fakt, że musiała ona - nieco w akcie desperacji - zmienić taktykę. "Kiedy twoja gra nie jest wystarczająco dobra, musisz ryzykować. Zaczęła wreszcie kierować piłki w stronę forehandu Collins. Szuka mocnego pierwszego serwisu i winnerów zaraz po odbiorze. Jeśli utrzyma piłki nisko, Collins może mieć z nimi problemy" - komentowali poszczególne udane zagrania Świątek. Collins, która według McEnroe "bardzo dobrze zarządzała emocjami", pozbierała się w decydującym gemie pierwszego seta i kiedy Polka wpakowała ostatnią piłkę w siatkę, wreszcie dała im upust głośnym "Let's go!". W drugim secie znów była jednak zimna, wyrachowana i piekielnie skuteczna. W pewnym momencie zdobyła dwanaście punktów z rzędu dzięki "lawinie winnerów". Przy stanie 4:0 zapytała sędziego o nowe piłki, a ten odpowiedział, że trzeba na nie poczekać jeszcze przez dwa gemy. "Może ich nie doczekać, bo może być już wtedy po meczu" - śmiał się McEnroe. Świątek próbowała wrócić jak w pierwszym secie, ale nie miała argumentów. Nie pomagały nawet częste zmiany rakiet, co według Cahilla miało oznaczać, że nie czuje piłek. W zasadzie skończyły się emocje i komentatorzy zaczęli analizować grę Collins pod kątem starcia z Barty, gdzie decydującym czynnikiem może okazać się żywiołowo dopingująca Australijkę publiczność. Przy stanie 5:1 Shriver nazwała ostatni gem "najważniejszym w życiu Collins" i chwaliła ją za dojrzałą mentalność. "Może spokojnie przed finałem zadać sobie pytanie: +Dlaczego nie ja?+". Cahill podsumował mecz stwierdzając, że zamknięty dach pomógł Collins, która zepchnęła znaną z zamiłowania do agresywnej gry Świątek do głębokiej defensywy. "Iga nie ma sobie zbyt wiele do zarzucenia. To nie ona grała słabo, to Collins grała nieprawdopodobnie" - podkreślił. Wtórował mu Ben Rothenberg z New York Times, który napisał, że Collins grała swój najlepszy tenis w życiu i że demolka była efektem "jej niemal niedotykalnego dla Świątek pierwszego uderzenia". Wyliczył także, że w drugim secie Amerykanka zanotowała aż trzynaście winnerów przy zaledwie dwóch niewymuszonych błędach. Zauważył także, że dla Amerykanów będzie to trzeci finał AO z rzędu, po tym jak w 2020 na tym etapie rozgrywek wygrała swój pojedynek Sofia Kenin, a w 2021 przegrała Jennifer Brady. Agencja Reuters przekonuje, że Collins będzie w finale trudną przeszkodą dla Barty. Zauważa, że po tym jak Australijka zdemolowała Madison Keys, Collins zaprezentowała się równie dominująco i nie dała żadnych szans mistrzyni French Open z 2020. Według agencji, w obu setach Collins uzyskała błyskawiczną przewagę, ale w przeciwieństwie do pierwszego, w którym Świątek próbowała się podnieść, w drugim żaden kontratak nie miał miejsca. "Collins mając na horyzoncie randkę ze swoim przeznaczeniem w opanowany sposób opakowała swoje zwycięstwo po 78 minutach, wygrywając drugą piłkę meczową". Tymczasem New York Post nazwał drogę i awans do finału Collins "szokującą" mając na uwadze fakt, że to najlepsze osiągnięcie w jej karierze, a także fakt, że borykała się w przeszłości z problemami zdrowotnymi. Gazeta zwraca także uwagę na to, że Amerykance udało się przejść przez półfinał w dwóch setach. "Uniknęła dramaturgii z wcześniejszych meczów z Clarą Tauson i Elise Mertens, gdzie musiała walczyć o powrót do gry po porażce w pierwszych setach". Również Liz Rocher z Yahoo! Sports przywołuje wcześniejsze problemy Collins, która w 2021 w Melbourne w pewnym momencie upadła na kort podczas gry i musiała poddać się oględzinom lekarskim z powodu bólu menstruacyjnego. Dlatego też nazwała zdecydowaną wygraną Amerykanki "symboliczną", a jej formę podczas AO porównała do "bajkowej historii". Portal tennis.com w tytule swojego opisu meczu użył formułki "Still standing", znanej bardziej z walk bokserskich i odnoszącej się do pięściarzy, którzy powinni raczej być już poza walką na tym etapie, ale wbrew przewidywaniom wciąż są w grze. Samo spotkanie zostało porównane do "walca, który przetoczył się po Świątek". Również i ten portal zwrócił uwagę na to, że zawodniczka, która - z uwagi na swoją ekspresyjność na korcie - ma przydomek "DanYell" tym razem była spokojniejsza niż tłum oklaskujący jej "nieskazitelny, trwający mniej niż 80 minut wysiłek. Zdemolowała Polkę i zdominowała ją na wszystkich polach dzięki 27 winnerom i siedmiu asom" - podsumował portal. Tomek Moczerniuk