Dopięła swego. Po raz pierwszy w karierze Iga Świątek zagra w ćwierćfinale Australian Open. Po raz trzeci od czasu fenomenalnego występu w Roland Garrosie w 2020 roku i występu w ćwierćfinale w ubiegłym roku , 20-letnia tenisistka z Raszyna, jest wśród ośmiu najlepszych zawodniczek turnieju wielkoszlemowego. To ogromny sukces Polki. Potwierdzenie jej wysokich umiejętności, nagroda za ciężką pracę. Dowodem na to był bardzo trudny mecz z wymagającą 31-letnią rumuńską tenisistką. Cirstea od początku postawiła twarde warunki Od pierwszych piłek meczu Świątek wpadła w kłopoty. W gemie otwierającym, przy własnym serwisie, przegrywała 15:40. Rumunka nie wykorzystała tych dwóch break pointów, ale potem przy równowadze Polka popełniła podwójny błąd serwisowy. Tej okazji na przełamanie Cirstea już nie zaprzepaściła. Po chwili było już 0:2. 20-letnia tenisistka z Raszyna nie zaczęła jeszcze tak źle meczu na tym turnieju, a mogło być jeszcze gorzej. Było blisko 0:3, ale tym razem Świątek wyszła obronną ręką z zagrożenia, broniąc się przed kolejną utratą serwisu. Rumunka pokazała, że jest przygotowana na różne sytuacje. W kolejnym gemie przegrywała 0:40. Dobrym pewnym serwisem uratowała się. Nadal miała przewagę przełamania, prowadziła 3:1. Mecz toczył się "zgodnie z serwisem" do stanu 4:3 dla Cirstei. Wtedy przyszedł moment niepewności w grze 31-letniej tenisistki z Bukaresztu. Zaczęła się trochę denerwować, głośno komentować własne błędy, bo w tym gemie popełniała ich dużo. Przegrywała 15:40. Świątek wygrała pierwszy break point. Było 4:4 i wydawało się, że Polka przejmuje inicjatywę. Potwierdził to następny łatwo wygrany gem i dobra gra Świątek. Cirstea utrzymała swój serwis, a w kolejnym zaskoczyła rywalkę mocnymi i precyzyjnymi returnami. Po raz drugi przełamała serwis rywalki. Miała wynik 6:5 i własny serwis. Zagrała go koncertowo, bezbłędnie. Wygrała bez straty punktu. Po 51 minutach prowadziła w meczu 1:0. Był to pierwszy set przegrany przez Świątek w tegorocznym Australian Open. W drugim secie kluczowy szósty gem. Świątek górą Polka ruszyła do odrabiania strat z animuszem. Szybko zrobiło się 2:0. Ale Rumunka nic nie robiła sobie z niekorzystnej sytuacji. Natychmiast wyrównała. Gema przy serwisie Świątek wygrała z jednym straconym punktem. Najważniejszy był szósty gem. Trwał blisko osiem minut. Szala zwycięstwa przechylała się raz w jedną, raz w drugą stronę. Najpierw wydawało się, że Cirstea pewnie go wygra, ale w pewnym momencie nie wykorzystywała sytuacji, w których powinna zakończyć swoje akcje. Świątek stanęła przed ponowną szansą przełamania. Zrobiła to. Wynik 4:2 i załamanie formy rywalki dawał nadzieję na to, że Polka pozostanie w turnieju. Tak też się stało. Cirstea wygrała jeszcze jednego gema. 50-minutowy set zakończył się zwycięstwem Polki 6:3. 12 minut bitwy w czwartym gemie Dla obu zawodniczek rozpoczęła się wojna nerwów. Żadna z nich nie grała w ćwierćfinale Australian Open. Każda tenisistka była świadoma tego, co toczy się gra. Po dosyć spokojnym początku - 2:1 dla Cirstei - na korcie rozpoczęła się bitwa. W czwartym gemie aż sześć razy zawodniczki doprowadzały do stanu równowagi. 12 minut zażartej walki zakończyły się zwycięsko dla Świątek, która obroniła własny serwis. Były momenty, że się denerwowała, prowadziła monolog sama ze sobą i własnym sztabem, ale koniec końców grała dobrze i w kluczowych momentach wytrzymywała presję. Więcej nerwów okazywała Rumunka. Często polemizowała z sędziną i elektronicznym systemem Hawk-Eye Live. Cirstea była też wyraźnie bardziej zmęczona. Kolejnego gema przegrała. Straciła podanie. Świątek była bliżej wygrania całego meczu. Miała serwis i 3:2. Nie była w stanie pójść za ciosem. Tak jak Cirstea zaczęła gorzej serwować. Przegrała gema, ale wygrała następnego. Przy 4:3 nadal miała przewagę przełamania. Teraz Świątek nie zeszła już ze zwycięskiej ścieżki. Dosyć pewnie wygrała dwa kolejne gemy. Po ostatniej piłce głośno krzyknęła z radości. Widać było jak wiele sił i nerwów kosztowało ją to zwycięstwo. Olgierd Kwiatkowski IV runda Australian Open - gra pojedyncza pań Iga Świątek (Polska, 7) - Sorana Cirstea (Rumunia) 5:7, 6:3, 6:3