Australian Open 2024 wystartowało w niedzielę. W tym roku turniej trwa dzień dłużej, aby uniknąć kończenia spotkań o chorych godzinach. Ta zmiana na niewiele się zdała, bo wiele spotkań i tak swój finał ma po północy czasu australijskiego. Przykładem jest choćby zakończony niedawno pojedynek, w którym górą był Daniił Miedwiediew. Rosjanin na kort wszedł chwilę przed północą, a zszedł z niego dwadzieścia jeden minut przed czwartą w nocy. Thriller Igi Świątek. Tomasz Wiktorowski zapowiada. "Musimy zmienić rutynę" Takich rzeczy chciano uniknąć, ale już wiemy, że ta sztuka na pewno się nie uda, przynajmniej w pierwszych rundach. W turnieju pań byliśmy świadkami już kilku takich spotkań, przy których aż się w głowie przewracało od zwrotów akcji. Tegoroczne Australian Open jest uznawane za "rzeź faworytek" i widać to po kobietach, które już pożegnały się z grą o trofeum. W tym gronie są: Jelena Rybakina, Jessica Pegula czy Caroline Garcia. Każdą z nich można było traktować jako kandydatkę przynajmniej do półfinału. Australian Open 2024 Polkami stoi. Magdalena Fręch na czele, Iga Świątek tuż za nią W naszym kraju oczywiście najwięcej poklasku znalazło się dla odpadnięcia Caroline Garcii. Francuzka bowiem w swoim starciu drugiej rundy mierzyła się ze spisywaną na porażkę Magdaleną Fręch. To spotkanie było zaskakująco łatwe dla Fręch. Inaczej sytuacja kształtowała się w pojedynku pierwszej rundy. Polka mierzyła się z Darią Saville. Australijka niesiona była przez własnych fanów, ale ostatecznie po trzech setach musiała uznać wyższość Polki. Przegrywał 3:6, 6:7 i zrobił to! Niewiarygodny powrót Rosjanina zza tenisowych zaświatów Tamto spotkanie trwało dokładnie trzy godziny i szesnaście minut. To na ten moment najdłuższy kobiecy pojedynek w Australian Open 2024. Podium tej specyficznej klasyfikacji zamyka starcie, którego świadkami byliśmy w nocy ze środy na czwartek. Mowa oczywiście o pojedynku między Igą Świątek i Danielle Collins, które było całkowitą huśtawką emocjonalną. Ten mecz Polka wygrała po spędzeniu na korcie dwóch godzin i 57 minut. Z kolei podium tego nietypowego zestawienia dopełnia starcie między Laurą Siegemund i Jekateriną Aleksandrową. Ten mecz zakończył się po dokładnie trzech godzinach i jednej minucie. Aż dziw bierze, że nie ma tu niesamowitej walki między Jeleną Rybakiną i Anną Blinkową. Sam super tie-break w tym meczu trwał ponad 30 minut. Cały mecz jednak zakończył się po dwóch godzinach i 48 minutach gry. W czołówce mamy więc dwie Polki, które zostały w turnieju. Świątek w następnej rundzie zmierzy się z Lindą Noskovą, a Fręch z Anastazją Zacharową. Relacje na żywo z tych spotkań na Sport.Interia.pl.