Godzina i dwie minuty - tyle czasu potrzebowała Aryna Sabalenka, aby w efektowny sposób wyrzucić za burtę wielkoszlemowego French Open drugą z kolei przeciwniczkę. Pewne 6:2 i 6:2 sprawiło, że Białorusinka w mgnieniu oka zameldowała się w trzeciej rundzie. Właściwie tylko początek spotkania, do wyniku 2:2, nie wprawiał wiceliderkę rankingu WTA w dobry nastrój, ale później całkowicie zniknęła Uchijimie z radarów. Wygrała 10 z 12 gemów, co zaprowadziło ją do efektownego triumfu. Aryna Sabalenka miała oko na Igę Świątek i Naomi Osakę - Co się zmieniło? Przy 2:2 pomyślałem, że nie ma to znaczenia. W tym sensie, że to początek gry. Próbujesz rozczytać rytm przeciwnika, po prostu próbujesz ustalić jego prędkość, w każdym obszarze. A ja byłam trochę nieobecna, ale później przyzwyczajałam się do jej rytmu oraz do wspomnianej szybkości. I potem, tak jest, zaczęłam znacznie lepiej czuć swoją grę - relacjonowała swoje odczucia Sabalenka. Następnie Sabalenka przyznała, że podczas takiego turnieju, jak French Open, w wolnym czasie znajduje czas między innymi na to, aby śledzić najbardziej atrakcyjne spotkania u mężczyzn. Zdradziła, że jak cały tenisowy świat, włącznie z Igą Świątek z wysokości trybun, śledziła pojedynek Alexandra Zvereva z Rafaelem Nadalem, a wczoraj śledziła mecz Carlosa Alcaraza. A także potwierdziła słowa swojej serdecznej przyjaciółki Pauli Badosy, że namiętnie śledzi także jej spotkania. - Naprawdę, to nie był żart - roześmiała się Białorusinka. Wiadomo, że dla Aryny najatrakcyjniejsze są spotkania mężczyzn, dlatego dopytano ją, co sprawia, że ulubiła sobie Hiszpankę jako tę jedyną? - Ona jest moją ulubienicą. Kocham ją tak bardzo. Uwielbiam oglądać jej grę, jest naprawdę świetną wojowniczką, więc zawsze są to świetne mecze. Jednak generalnie próbuję separować się od tenisa, żeby mieć coś w rodzaju wolnego. Oczywiście jak nie gram, wtedy trenuję, ale resztę czasu staram się iść na dobry obiad i pocieszyć się miastem. Może nie przy takiej pogodzie, ale ogólnie rzecz ujmując - mówiła Sabalenka. Sabalenka: Niewiarygodnie było widzieć, jak Iga ratuje ten mecz Gdy trwała konferencja, jeszcze nie było wiadomo, czy rywalką wiceliderki w kolejnej rundzie będzie Kazaszka Julia Putincewa, czy... właśnie Badosa. Ostatecznie dojdzie do tylko na pozór trudnego pod względem emocjonalnym starcia przyjaciółek. - Paula to moja najlepsza przyjaciółka w tourze, dlatego zawsze jest ciężko grać przeciwko niej, ale wiemy, jak sobie z tym poradzić. Wiemy jak oddzielić kort od życia. Więc za każdym razem jest to świetna walka, a ja zawsze lubię grać przeciwko niej. W końcu padło także pytanie o wczorajszy dreszczowiec z kortu Philippe'a Chatriera, na którym tenisowy spektakl zafundowały Iga Świątek i Naomi Osaka. Starcie obecnej z byłą "jedynką" rankingu WTA obfitowało w niekończące się stany przedzawałowe, ale ku uciesze polskich fanów to gwiazda z naszego kraju wróciła z bardzo dalekiej podróży. Sabalenka przyznała, że takiego szlagieru także nie mogła przegapić. Artur Gac, Paryż