Zdaje się, że Aryna Sabalenka nie za bardzo mogła przeboleć przegraną w finale turnieju WTA w Stuttgarcie. Już wcześniej nie ukrywała, że miała chrapkę na nagrodę od sponsora - samochód marki Porsche. Jednak po porażce z Igą Świątek musiała obejść się smakiem. Po wszystkim sygnalizowała, że powodem klęski na korcie wcale nie była głównie dobra dyspozycja Polki, a jej własne błędy. Wskazała na - w jej ocenie - "słaby punkt" liderki rankingu WTA. Wcześniej oschle wypowiedziała się na temat tego, co po spotkaniu wydarzyło się przy siatce. Co prawda podała wówczas rękę Świątek, lecz nie bardzo chciała wdawać się z rywalką w jakąkolwiek dyskusję, nawet kurtuazyjną. "Nic jej nie powiedziałam. Ona nic mi nie powiedziała, ja też się nie odezwałam. Wszystko, co chciałam jej powiedzieć, ujęłam w przemówieniu podczas uroczystości" - starała się uciąć temat. Tymczasem właśnie powraca temat rzekomej "słabości", którą Idze wytknęła Białorusinka. Kontrowersja w meczu Igi Świątek. Stanęła na środku kortu i aż kręciła głową z niedowierzaniem Ekspert obnaża lukę w ocenie Sabalenki. Chodzi o Świątek. "Widzę poprawę" Zdaniem eksperta Marka Furjana po Idze nawet nie widać, że właściwie dopiero co wróciła do gry po niegroźnym urazie. "Iga wygląda bardzo dobrze po kontuzji. Obserwując jej grę, nie widać, że pauzowała. Jest pewna siebie i skuteczna. W starciu z Sabalenką w Stuttgarcie udowodniła, że stać ją na znakomite spotkania. Od wielu miesięcy gra na równym, wysokim poziomie, dlatego nie rozumiem krytyki, która czasami jest kierowana w jej stronę" - mówi w WP Sportowych Faktach. Jego zdaniem krytykowanie Świątek za serwis jest zdecydowanie na wyrost. "Chętnie usiadłbym do stołu z osobami kierującymi takie uwagi w stronę Igi. Jeżeli oceniamy jakieś elementy tenisowej układanki, to trzeba się zastanowić, z czym je konfrontujemy. Iga nigdy nie serwowała tak dobrze jak Sabalenka albo Rybakina, bo ma odmienne atuty i warunki fizyczne. Co więcej: nie jest i nie będzie uzależniona od serwisu w takim stopniu jak wspomniana dwójka. Gdy przypomnę sobie, jak serwowała jeszcze dwa lata temu, widzę w tym elemencie poprawę" - wyjaśnia. Przywołuje pierwszy turniej Masters, w którym Iga wzięła udział. Od tamtej pory dużo się zmieniło. "Na tle siedmiu innych grających w nim zawodniczek, najlepszych na świecie, uważam, że serwowała najsłabiej. Od tamtego czasu skuteczność jej podania idzie systematycznie w górę, a w niedawnym finale z Sabalenką wygrała wszystkie własne gemy" - przypomina. Czy Polka zdoła powiększyć lub chociaż utrzymać przewagę nad białoruską tenisistką i obronić "jedynkę" w zestawieniu WTA? Jest na to bardzo duża szansa. Iga Świątek zrzucona z tronu? Aryna Sabalenka już czyha na przewrót w rankingu WTA