16 tenisistek i tenisistów ze światowej czołówki, wspartych dwoma utytułowanymi deblistami, sześciu światowej sławy artystów muzycznych, z Arminem van Buurenem na czele. No i wielkie pieniądze - to wszystko oferuje Dubaj w drugiej połowie grudnia. Iga Świątek powalczy w Dubaju - Kanie mają liderkę! Sezon tenisowy formalnie wystartuje 29 grudnia, gdy w Brisbane, Perth i Sydney rozpocznie się nowy turniej United Cup. Tam skład reprezentacji Polski tworzyć mają: Iga Świątek, Hubert Hurkacz i Magda Linette. Wcześniej liderka światowego rankingu wystąpi jeszcze w Dubaju - przyjęła bowiem zaproszenie do World Tennis League - eventu, który łączy tenis z muzyką. W Coca Cola Arenie od 19 do 24 grudnia rywalizować będą panie i panowie - drogą losowania zostali dołączeni do czterech drużyn. Organizatorzy nadali im nazwy ptasie - są to więc Orły, Jastrzębie, Sokoły i Kanie. Świątek znalazła się w tej ostatniej, razem z Félixem Auger-Aliassimem, Sanią Mirzą, Gaelem Monfilsem i Eugenie Bouchard. Mimo wszystko składy innych zespołów wydają się nieco mocniejsze, od postawy Polki może więc wiele zależeć. W Dubaju wystąpią też m.in. Novak Djoković, Alexander Zverev, Nick Kyrgios, Caroline Garcia, Aryna Sabalenka, Elena Rybakina czy Paula Badosa. Przy muzyce o tenisie. Znakomite rywalki na drodze Polki Świątek już w pierwszym dniu turnieju spotka się z triumfatorką WTA Finals Caroline Garcią - 19 grudnia dojdzie bowiem do meczu Orły - Kanie. 22 grudnia przeciwniczką Polki ma być Anett Kontaveit, a następnego dnia - Aryna Sabalenka, która pokonała liderkę rankingu WTA w Fort Worth. Jeśli Kanie awansują do finału, Świątek wyjdzie na kort zapewne także w Wigilię. Wtedy tenisowym popisom będą towarzyszyły występy Armina van Buurena. - Lubię, kiedy tenis łączy ludzi i jest prawdziwą rozrywką. Gdy staje się show i łączy z muzyką. Dlatego jestem podekscytowana dołączeniem do World Tennis League - mówiła Polka we wrześniu, gdy decydowała się na wzięcie udziału w tej imprezie. Z Dubaju Iga poleci już do Australii - tam wystartuje w United Cup, a później na pewno w pierwszej lewie Wielkiego Szlema - Australian Open.