Gdyby piastowana pozycja światowego numeru jeden miała przełożenie na turniejową drabinkę, Iga Świątek już na starcie byłaby uprzywilejowana z racji osiąganych wyników. Z drugiej strony obowiązujący system jest atrakcyjny, bo najlepszym nie daje dodatkowych forów, a zawodniczki mniej utytułowane stoją przed szansą, aby na dużej scenie - jaką jest Wielki Szlem - spróbować wywrócić stolik. Iga Świątek zapyta Coco Gauff? Amerykanie "z radą" dla Polki Iga Świątek na papierze nie ma przed sobą autostrady, by odnieść życiowy wynik na kortach kompleksu All England Club, ale zdecydowanie można sobie wyobrazić scenariusz, że gwiazda światowego tenisa będzie jedną z głównych aktorek najstarszego turnieju tenisowego na świecie. Niewykluczone, że to bardziej życzeniowe spojrzenie, bo dotąd podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego najdalej w Wimbledonie doszła do ćwierćfinału. Tej sztuki dokonała w ubiegłym roku. Wystarczy spojrzeć za ocean, by zorientować się, że ogląd tej sytuacji jest nieco inny. Wychodząc od tego, że z naszego punktu widzenia nie jest najgorzej, iż w meczu pierwszej rundy Świątek zmierzy się z Sofią Kenin. Oczywiście mogła mieć więcej szczęścia i wylosować łatwiejszą rywalkę, ale z drugiej strony dotąd dwukrotnie mierzyła się z 25-latką rosyjskiego pochodzenia i oba mecze rozstrzygała na swoją korzyść. Chronologicznie Świątek pokonała Kenin w finale French Open 2020, a także w bliźniaczej sytuacji do nadchodzącej - w pierwszej rundzie tegorocznego Australian Open. Warto zauważyć, że obie potyczki miały miejsce w Wielkim Szlemie. Interia gotowa na Wimbledon! Zobacz skróty meczów Świątek i Hurkacza oraz relacje prosto z Londynu Autor materiału w "The Athletic", opublikowanym na stronie spółki-matki, czyli "New York Times", zwraca uwagę, że Kenin zawsze walczy ostro, a ostatni tydzień poświęciła na budowanie dyspozycji pod trawę w Eastbourne. - Świątek nie ma żadnego trawiastego turnieju przed Wimbledonem, więc może być podatna na ataki rywalek już na początku. A jeśli Polka ma jakiekolwiek wątpliwości co do poziomu zagrożenia ze strony Kenin na Wimbledonie, wystarczy, że zapyta Coco Gauff - czytamy przestrogę w tekście. Chodzi o wydarzenia dokładnie sprzed roku, z poprzedniej edycji, gdy Kenin awansowała do Wimbledonu z pozycji kwalifikantki, by w pierwszej rundzie pokonać właśnie Gauff. A propos wiceliderki rankingu... Odnośnie swojej rodaczki pozwolono sobie na lekką, ale jednak dość bezpośrednią ironię. A mianowicie obojętnie gdzie znajdowała się w momencie losowania, gdzieś w południowo-zachodnim Londynie, musiała być przeszczęśliwa z faktu rozstawienia z numerem drugim. Dzięki temu najwcześniej na Igę Świątek może wpaść w... finale. Kilka tygodni temu w Paryżu była mocno bezsilna w półfinale, przegrywając z Polką w dwóch setach. Koszmar dla Igi Świątek? "Może czuć się trochę zasmucona" Wreszcie przyszła pora na zasadne pytanie, które w gruncie rzeczy zostało wyboldowane także w tytule tekstu. "Czy losowanie jest koszmarem dla Igi Świątek?". Zastanawia się autor, a szukając odpowiedzi wskazuje kolejne potencjalne rywalki w drabince Polki, czyli mistrzynię z 2022 roku Jeleną Rybakinę, obrończynię tytułu Marketę Vondrousovą, zagrywającą płaskie piłki jedną z zawodniczek roku Danielle Collins, dwukrotną wicemistrzynię Ons Jabeur, a także szalenie niewygodną dla Polki Jelenę Ostapenko, z którą naszą zawodniczka ma bilans 0:4. A do tego jeszcze Jessicę Pegulę, mającą za sobą triumf na trawie w Berlinie w minionym tygodniu. Jaki z tego wniosek? - Iga Świątek może czuć się trochę zasmucona faktem, jak tym razem potoczyła się sytuacja. Jeśli uda jej się pokonać Kenin, potencjalny awans od czwartej rundy w kierunku finału z pewnością będzie dla niej trudnym wyzwaniem - czytamy na stronie nytimes.com.