Fenomenalne zakończenie sezonu w wykonaniu Igi Świątek. Polka wygrała turniej WTA Finals 2023, pokonując Jessicę Pegulę 6:1, 6:0, a przy okazji zapewniła sobie powrót na szczyt rankingu WTA. Na ostatniej prostej wyprzedziła Arynę Sabalenkę i strąciła ją z tenisowego tronu. Choć, jak zapewniła aktualna pierwsza rakieta świata, nie to było jej nadrzędnym celem. "Wiadomo, jakieś tam nerwy były, nie jest łatwo wyjść ze stuprocentową koncentracją, ale cieszę się, że od początku wiedziałam, jaki mam cel. I niekoniecznie było nim bycie numerem jeden, czy wygranie tego meczu, ale po prostu: granie dobrego tenisa" - tłumaczyła na antenie Canal+Sport. Ale nawet ta spektakularna końcówka tenisowego roku nie przykryje kompromitacji, jaką zaliczyła WTA w związku z zawodami w Cancun. Kort został oddany do użytku w ostatniej chwili, przez co zawodniczki nie mogły optymalnie przygotować się do imprezy. A gdy już obiekt powstał, to i tak nie był przygotowany idealnie. Można było zauważyć sporo niedoskonałości. Wygląda na to, że tenisowi włodarze nie sprawdzili również warunków pogodowych panujących w Meksyku na przełomie października i listopada. Nawet miejscowi mieli podkreślać, że to najgorszy możliwy termin na rozgrywanie tam turnieju, ponieważ średnia liczba deszczowych dni jest stosunkowo wysoka. Efekt? Opady i silne podmuchy wiatru torpedowały rozgrywki i wprawiały uczestniczki w irytację. Sprawy samej sobie nie zostawi Professional Tennis Players Association (PTPA). Stowarzyszenie skierowało do WTA oficjalne pismo. Daria Abramowicz reaguje na plotki o relacji z Igą Świątek. W końcu. "Mamy jasno wyznaczone granice" Iga Świątek wygrała WTA Finals i zakończyła rywalizację. Ale to nie oznacza końca afery, PTPA reaguje Stowarzyszenie założone m.in. przez Novaka Djokovicia żąda od WTA przedstawienia niezależnego, przygotowanego przez inny organ, raportu dotyczącego organizacji WTA Finals 2023 w Cancun. W oświadczeniu opublikowanym w mediach społecznościowych zauważono, że turniej nie tylko rozczarował zawodniczki i kibiców, ale także sposób jego przeprowadzenia "kładzie się cieniem na tenisie i ogólnie sporcie kobiet". PTPA wyjaśnia, dlaczego akurat teraz zaczyna działać. I sygnalizuje, że wina za całą sytuację związaną z WTA Finals leży głównie po stronie federacji, nie lokalnych współorganizatorów. Oczekiwania są jasne. Niezależna komisja miałaby zbadać "liczne, rażące awarie, które miały miejsce na przestrzeni kilku miesięcy". "W ten sposób budujemy trwałe rozwiązania: musimy wyjść poza granice naszego środowiska tenisowego i aktywnie szukać wiedzy na zewnątrz, aby mieć pewność, że te błędy nie będą się powtarzać" - wyjaśniono. Na koniec wyznaczono deadline. WTA ma 10 dni na ustosunkowanie się do pisma i włączenie PTPA w działania na rzecz "polepszenia sytuacji kobiecego tenisa". Już nie Iga Świątek. Niemcy ogłaszają nową gwiazdę