Iga Świątek pojawiła się w stolicy Francji z tygodniowym wyprzedzeniem. Już w ubiegłą sobotę przeprowadziła swój premierowy trening na obiekcie, który doskonale zna z występów w wielkoszlemowym Roland Garros. Raszynianka zdominowała zmagania na paryskiej mączce w ostatnich latach. Nic więc dziwnego, że to ją uznawano przed startem za główną faworytkę do złota. O tym, że znajomość obiektu może się bardzo przydać, zwłaszcza w trudnych momentach, wspominał m.in. trener Polki - Tomasz Wiktorowski. A tych może nie brakować, bo wraz z występem w Paryżu wiążą się ogromne oczekiwania względem naszej tenisistki. Także team 23-latki wspomina o wyjątkowości imprezy czterolecia. W czwartek liderka rankingu WTA poznała swoją rywalkę w pierwszej rundzie zmagań. Okazała się nią Irina-Camelia Begu, zawodniczka notowana obecnie na 136. miejscu w kobiecym zestawieniu. Obie zagrały ze sobą wcześniej tylko raz, podczas trzeciej rundy Wimbledonu 2021. Wówczas raszynianka wygrała 6:1, 6:0, a rumuńskie media nie zostawiły suchej nitki na własnej tenisistce. Teraz 33-latka musiała zmierzyć się z Polką na jej ulubionej nawierzchni, w ukochanym miejscu do grania. Świątek już po pierwszym meczu na igrzyskach w Paryżu. Było trochę nerwowo Pierwsze minuty spotkania należały do Świątek. Najpierw faworytka pewnie wygrała gema przy własnym podaniu, a potem wykorzystała trzeciego break pointa i przełamała na 2:0. Mimo okazji na podwyższenie przewagi, nie udało się raszyniance utrzymać serwisu. Wkradło się trochę nerwów po stronie Polki i Begu odrobiła straty, wyrównując na 2:2. Problemy u naszej tenisistki pojawiły się także w piątym gemie. Trzeba było wracać ze stanu 0-30, ale na szczęście Iga zakończyła misję powodzeniem. Udane wyjście z opresji podbudowało 23-latkę. Chociaż Iga nadal trochę brakowało do złapania optymalnego pułapu w swojej grze, to znów zaczęła powiększać przewagę po swojej stronie. Tym razem uciekła rywalce już na dobre. W dodatku Rumunka pogubiła się na koniec pierwszej partii, popełniła kilka podwójnych błędów serwisowych. Nasza tenisistka wygrała w sumie cztery gemy z rzędu i premierowy set zakończył się rezultatem 6:2. Na początku drugiej partii obserwowaliśmy lepszy poziom z obu stron. Pojawiło się więcej uderzeń kończących przy mniejszej liczbie niewymuszonych błędów. Świątek swoje pierwsze okazje na przełamanie miała w czwartym gemie, ale Begu udało się oddalić zagrożenie m.in. dzięki precyzyjnemu serwisowi. Trzy gemy później to Rumunka dostała dwa break pointy, a w grze liderki rankingu WTA znów wkradła się nerwowość. Przy pierwszej okazji Iga posłała piłkę w taśmę i 33-latka niespodziewanie wyszła na prowadzenie. Później podwyższyła je na 5:3 i sytuacja Polki w drugim secie zrobiła się trudna. Mimo to tego raszynianka nie poddawała się i jeszcze raz pokazała, że potrafi wyjść z opresji. A co najważniejsze - zrobiła to po dobrych własnych akcjach. Wyrównała na 5:5, wykorzystując czwartego break pointa. Rozpędzona Iga robiła wszystko, by domknąć sprawę jeszcze przed tie-breakiem i... misja zakończyła się powodzeniem. Dołożyła jeszcze dwa gemy na swoje konto i wygrała mecz 6:2, 7:5. Kolejną rywalką naszej tenisistki będzie Nadia Podoroska lub Diane Parry. Dokładny zapis relacji z meczu Iga Świątek - Irina-Camelia Begu jest dostępny TUTAJ. Najważniejsze informacje dotyczące olimpijskich zmagań można śledzić za pośrednictwem specjalnej zakładki na stronie Interii. Znajdą tam Państwo również informacje na temat innych dyscyplin związanych z imprezą czterolecia, która całościowo potrwa do 11 sierpnia.