6:0 w starciach Ostapenko - Świątek to dla Polki bilans koszmarny. Nie jest wcale wykluczone, że do ich siódmej potyczki dojdzie już w niedzielę na obiektach tenisowych w Paryżu. Polka musi jeszcze pokonać dwie rywalki, najpierw Emmę Raducanu, podobnie jak i Łotyszka. Tyle że jej będzie trudniej, jeśli nie dojdzie wcześniej do niespodzianki. Już w trzeciej rundzie może zmierzyć się z Jeleną Rybakiną, która do Paryża przyjechała prosto ze Strasburga, a tam wygrała WTA 500. Kazaszka w poniedziałek wyszła na kort jako pierwsza, rozbiła Argentynkę Julię Rierę 6:1, w drugiej partii prowadziła 4:2. I nagle zaczęła zagrywać po autach, rywalka wyczuła szansę. Odbiła tego seta, prowadziła nawet w trzecim 4:3. Nie dała rady jednak sprawić sensacji, Rybakina zdołała się skoncentrować na tyle, że trzy ostatnie gemy trafiły na jej konto. Mecz Jeleny Ostapenko z Poliną Kudiermietową był w pewnym sensie bardzo zbliżonym widowiskiem. Łotyszka, mistrzyni WTA 500 ze Stuttgartu, w końcu zdołała przełamać Rosjankę, za moment, po trudnym gemie, odskoczyła na 5:2. I wtedy zaczęły się dziać rzeczy dziwne. Jelena Ostapenko kontra Polina Kudiermietowa w pierwszej rundzie French Open. Zaskakująca końcówka pierwszego seta Z Ostapenko jest często tak, że albo gra w sposób wybitny, albo koszmarny. W ostatnim czasie więcej jest tego drugiego, ale chyba wszyscy pamiętają, jak dostała się do finału WTA 1000 w Dosze, czy jak rozbijała jedną gwiazdę po drugiej w Stuttgarcie. No i wszyscy też chyba pamiętają, jak to było w niemal każdym innym turnieju. Odliczając tę Dohę i Stuttgart, Łotyszka ma singlowy bilans: trzy zwycięstwa i 10 porażek. Nigdy do końca nie wiadomo, która wersja Ostapenko pojawi się na korcie. W 2017 roku sensacyjnie wygrała French Open, ale później siedem razy odbijała się od rywalek już w pierwszym tygodniu zmagań, raz doszła tylko do trzeciej rundy. Dorobek koszmarny. Iga Świątek poznała kolejną rywalkę w Paryżu. Ostatnio wygrała z nią 6:1, 6:0 Przy stanie 5:3 i 30-30 Ostapenko najpierw wyrzuciła piłką na długość, za chwilę na szerokość. W swoim zwyczaju kontestowała decyzję, tu nie ma systemu elektronicznego, ale pomyłka była wyraźna. Sędzia Thea Finke z Niemiec nawet nie zeszła sprawdzić ślad. Za chwilę było już 5:5. I sytuacja się powtórzyła, znów 30-30, znów błąd Łotyszki i break point dla młodszej z sióstr Kudiermietowych. Za pierwszym razem się nie udało, za drugim - już tak. Ostapenko została przełamana, a za moment przegrała seta 5:7. Ostapenko jest jednak jedną z nielicznych tenisistek na świecie, które nagle są w stanie całkowicie "odwrócić" losy meczu. Niektórzy polscy kibice pamiętają zapewne jej mecz sprzed dwóch lat w Birmingham z Magdaleną Fręch. Łodzianka prowadziła 6:4 i 4:0, a... przegrała to starcie. Dziś Kudiermietowa nie miała takiej zaliczki, wygrała "tylko" pierwszego seta. Łotyszka się uspokoiła, przestała popełniać błędy. A i rywalce ręką już z każdym kolejnym gemem drżała coraz bardziej. Druga partia trwała tylko 22 minuty, Kudiermietowa przegrała 0:6. Trzecia była tylko nieco inna, Rosjanka pozbierała się na moment przy wyniku 0:3, wygrała dwa gemy. I na więcej już jej stać nie było. Ostapenko dość pewnie awansowała jednak do drugiej rundy, w niej zmierzy się z Greet Minnen lub Caroline Dolehide.