3 godziny od porażki, a tu nagle taka wiadomość od Świątek. Fissette od razu dosadnie reaguje
Iga Świątek dotarła do finału turnieju WTA 500 w Bad Homburg, lecz ostatecznie musiała uznać wyższość Jessiki Peguli, która zwyciężyła 6:4, 7:5. Po meczu w oczach Polki pojawiły się łzy. Gdy emocje już nieco opadły, zamieściła w sieci wiadomość. Podsumowuje swoje przeżycia w Niemczech i wszem wobec ogłasza, co nastąpi teraz, przed Wimbledonem. Na dosadną reakcję Wima Fissette'a nie trzeba było długo czekać.

Decyzja o udziale w turnieju WTA 500 w Bad Homburg wyszła Idze Świątek na dobre. W próbie generalnej przed Wimbledonem dotarła aż do końca rozgrywek. Był to nie tylko jej pierwszy finał od roku, ale w ogóle pierwszy w karierze finał w grze na trawie. Sama tenisistka odnotowała ten fakt jeszcze przed pojedynkiem z Jessicą Pegulą. Gdy schodziła z kortu po meczu z Jasmine Paolini, powiedziała, jak czuje się z nowym osiągnięciem.
Jestem bardzo szczęśliwa, że będę mogła zagrać jutro swój pierwszy finał na trawie. To naprawdę ekscytujący czas i jestem z tego naprawdę dumna. Mam nadzieję, że będziecie kibicować
W ostatecznym starciu uległa Jessice Peguli 4:6, 5:7, a porażkę przeżyła dość mocno. Pojawiły się łzy. Gdy wzięła się w garść, wypowiedziała kilka słów do mikrofonu. Pogratulowała przeciwniczce zwycięstwa i świetnego meczu. "Gratuluję zdobycia trofeum i mam nadzieję, że zagramy jeszcze razem wiele finałów" - zwróciła się do rywalki.
Nie zabrakło też ciepłych słów w kierunku organizatorów turnieju oraz sponsorów. "Znów czułam się tu świetnie i mogłam w stu procentach skupić się na tenisie. Myślę, że zmierzam w dobrym kierunku. Dziękuję zatem też mojemu teamowi. Ten turniej pokazał, że być może jest dla mnie jeszcze nadzieja na trawie" - rzuciła.
To nie wszystko. Kilka godzin po meczu Świątek raz jeszcze zabrała głos. Zamieściła w mediach społecznościowych oświadczenie. Nie obyło się bez reakcji jej głównego trenera.
Oświadczenie Igi Świątek na chwilę przed Wimbledonem. Jasny sygnał ws. sztabu
Około trzech godzin po meczu z Pegulą, kiedy emocje zaczęły opadać, Iga Świątek opublikowała wpis, w którym podzieliła się wrażeniami po turnieju w Niemczech. "Niesamowitym było wrócić w tym tygodniu do Bad Homburg. Dziękuję za wsparcie i okazaną życzliwość. Jestem dumna z pracy, jaką wykonaliśmy na przestrzeni ostatnich tygodni, by coś poprawić i pójść o krok dalej. Ten codzienny wysiłek i zaangażowanie w połączeniu z odwagą i zabawą doprowadziły do świetnego wyniku, który sprawia, że z satysfakcją i determinacją jadę na Wimbledon, aby czynić następne postępy na korcie i mierzyć się z następnymi wyzwaniami. I zobaczymy, co z tego wyjdzie" - napisała.
"Teraz czas na podładowanie baterii, skupienie się na następnym celu, wciąż zachowując w pamięci wielkie chwile. Do zobaczenia w Londynie! Gratulacje, Jessico. Jak najbardziej zasłużyłaś" - dorzuciła, udostępniając kilka ujęć z turnieju.
Na komunikat podopiecznej zareagował Wim Fissette. Na swoim profilu udostępnił jej wpis z krótkim, acz dosadnym i jasnym komentarzem. "Dobry tydzień w Bad Homburg" - podsumował ostatnie kilka dni.

I słowa Świątek i postawa Fissette'a mogą sugerować jedno. Ich współpraca, mimo braku spektakularnych sukcesów i jakby wbrew medialnym spekulacjom, układa się dobrze. Część kibiców i ekspertów jeszcze niedawno obstawiała, że dni Belga w sztabie Polki są policzone. "Wim na pewno nie jest złym trenerem. Ale myślę, że po Paryżu nastąpi zmiana" - prognozował Boris Becker w swoim podcaście, a podobnych głosów słychać było więcej.
Sama Iga, jakby w kontrze, zapewniała, że ufa szkoleniowcowi i że nie obarcza go winą za swoje porażki. "Gorsze wyniki zbiegły się w czasie z wieloma innymi wyzwaniami ostatnich miesięcy, także w życiu rodzinnym. Znalazłam się na etapie kariery, w którym muszę przeformułować myślenie o sobie. (...) Trener natomiast nie gra. Nie zmieniłam swojego tenisa tak bardzo, że nagle prezentuję niższy poziom czy nie mam mocnych stron. Po prostu za mną są takie tygodnie i turnieje, że nie zagrałam najlepiej niektórych poszczególnych meczów. To jednak nie zmienia faktu, że pracujemy z Wimem nieustannie" - zadeklarowała w WP SportowychFaktach, a teraz te słowa niejako podtrzymała.

