Partner merytoryczny: Eleven Sports

3 dni od porażki Świątek w Paryżu i takie okrutne wieści. Tego się obawiano, były trener oznajmia

Gdy Iga Świątek zaczęła słabiej radzić sobie na korcie, kibice bali się, że taki stan rzeczy potrwa dłużej. Niestety, obawy się ziściły. Polka od miesięcy nie wygrała żadnego turnieju i zaliczyła spadek w rankingu WTA. To nie koniec okrutnych wieści. Z następnymi spieszy pierwszy trener 24-latki, Artur Szostaczko. Niepokojąco brzmią jego prognozy o zbliżającym się Wimbledonie i szachu, w jakim znalazła się Iga. Mówi, do kiedy może trwać panowanie Białorusinki.

Iga Świątek w Paryżu
Iga Świątek w Paryżu/ALAIN JOCARD/AFP

Słabsze, względem poprzednich sezonów, wyniki i regularny spadek w rankingu WTA sprawiły, że forma Igi Świątek znalazła się pod lupą ekspertów i kibiców. Część z nich winy gorszego czasu Polki upatruje w zmianie, jaka w październiku zaszła w jej sztabie szkoleniowym. Wim Fissette zastąpił wówczas Tomasza Wiktorowskiego na stanowisku głównego trenera.

Sama Iga zapewnia, że ufa Belgowi. Zresztą nie tylko jemu, ale też pozostałym członkom swojego teamu, w tym Darii Abramowicz, która od lat jest osobistą psycholożką tenisistki. Niektórzy sugerują, że jej pozycja jest tak wysoka, że może wręcz dochodzić do kompetencyjnych kolizji na linii Abramowicz - Fissette. Co na to szkoleniowiec? Ostatnio zapewniał, że granice są dość jasno postawione.

W naszym teamie role są całkiem jasno określone. Ja zajmuję się kwestiami technicznymi i taktyką. Daria jest odpowiedzialna za sprawy mentalne. Staramy się trzymać to trochę oddzielnie i to jest w porządku

~ - powiedział w rozmowie z Benem Rothenbergiem.

Do tak przedstawionego stanowiska odnosi się teraz pierwszy trener Świątek, Artur Szostaczko. I zdaje się być dość sceptyczny. Mówi, że nie za bardzo widzi progres, jeśli idzie o sferę taktyczno-techniczną, która ma być działką Fissette'a. "W meczu, chociażby z Sabalenką nie widziałem żadnej taktyki. Jeśli chodzi o technikę, to też nie widzę prawie żadnej zmiany" - tłumaczy dla serwisu Sportowy24. A to dopiero początek.

Ledwo skończył się Roland Garros, a tu takie słowa o Świątek. Bez szans na jedynkę w rankingu WTA

Ocena pierwszego trenera Świątek brzmi bezlitośnie. Szostaczko surowo patrzy na ostatni półfinałowy mecz byłej podopiecznej z Sabalenką. "Cały mecz był szarpany i słaby, mówić wprost, nie dało się go oglądać. Długich wymian było jak na lekarstwo, emocji jest chyba więcej na grzybobraniu. To było spotkanie serwis, return. Nie widziałem, aby Iga lub Sabalenka miała jakąś taktykę na ten mecz. Świątek wygrała w trzeciej partii pięć, czy sześć punktów, więc nie za bardzo jest nawet o czym rozmawiać. Na pewno to wstyd, bo na takim poziomie i takiej zawodniczce jak Iga, nie powinno się to przytrafić" - przekonuje.

Równocześnie niejako łagodzi przekaz, wyjaśniając, że Roland Garros i tak był w wykonaniu Igi lepszy niż poprzednie turnieje. Była bardziej waleczna i pewna siebie. "Iga w najbliższym czasie odpali. Oczekiwania wobec niej są bardzo duże, ale pamiętajmy, że jest tylko człowiekiem" - stwierdza i wyraża nadzieję, że w drugiej połowie roku wyniki się poprawią.

Zaznacza, że Świątek ma jeszcze jeden kłopot, niekoniecznie zależący od niej. Konkurentki miały już nauczyć się jej stylu gry, przez co ona sama ma utrudnione zadanie. Wnioski z poprzednich lat wyciągnęła m.in. Aryna Sabalenka, która radzi sobie świetnie i z ogromną przewagą lideruje w rankingu WTA.

Zdaniem trenera nawet w dłuższej, rocznej perspektywie nie ma szans na to, by Świątek doścignęła Białorusinkę. Ta zdystansowała Polkę o prawie 7 tysięcy punktów. To przepaść.

Sabalenka mogłaby właściwie nie grać przez pół roku, a i tak byłoby ją ciężko dogonić. Wystarczy, że będzie awansować do półfinałów i może jeszcze przez długie miesiące być numerem jeden. Jeśli nie wymyśli w swoim życiu czegoś nowego, to zrzucenie jej z tronu co najmniej do połowy 2026 roku będzie zadaniem praktycznie niewykonalnym

~ - prognozuje Artur Szostaczko.

To nie koniec okrutnych wieści w temacie 7. obecnie rakiety świata. Jej pierwszy trener uważa, że i w następnym wielkoszlemowym turnieju (Wimbledon, 30 czerwca - 13 lipca) Iga nie odegra znaczącej roli. Podaje konkretne argumenty. "Przy tej grze, bez wolejów, bez używania slajsa nie będzie w stanie ugrać nic wielkiego. W ostatnich trzech latach, gdy grała bardzo dobrze na innych nawierzchniach, to na trawie sobie nie radziła, a teraz wiemy, że jest w innym miejscu" - zaznacza.

Ma przy tym jedną ważną radę. Uważa, że jeśli Świątek przypomni sobie swoją grę na Wimbledonie za juniorskich czasów, może być lepiej. "Wówczas prezentowała całą paletę zagrań i powinna do tego wrócić, bo na pewno potrafi. Nie chodzi o zmianę stylu gry, ale o jego udoskonalenie" - podsumowuje dla portalu Sportowy24.

Świątek po przegranym meczu z Sabalenką: ''To nie było fair" WIDEO/AP/© 2025 Associated Press
Iga Świątek, Roland Garros 2025/ALAIN JOCARD / AFP/AFP
Iga Świątek w Paryżu/ALAIN JOCARD/AFP
Iga Świątek w Paryżu/JULIEN DE ROSA/AFP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem