Maria Sakkari jeszcze kilka lat temu należała do ścisłej czołówki światowego tenisa. Greczynka w 2021 roku dochodziła do półfinałów Roland Garros i US Open, w kolejnym sezonie oglądaliśmy ją z kolei m.in. w finałach turniejów w Indian Wells i Waszyngtonie. Trzecia pozycja w rankingu WTA, jaką zajmowała w marcu 2022 roku, potwierdzała, że pochodząca z Aten zawodniczka dysponuje olbrzymim potencjałem. W kolejnych sezonach Sakkari przeplatała pojedyncze sukcesy (zwycięstwo we wrześniu 2023 roku w Guadalajarze czy finał Indian Wells w ubiegłym roku) z bolesnymi porażkami. W walce o powrót na szczyt przeszkadzały jej problemy zdrowotne, które dały się we znaki podczas ostatniego US Open. Greczynka skreczowała w pierwszej rundzie i już więcej na korcie jej nie oglądaliśmy - w październiku ogłosiła zakończenie sezonu. Była trzecia rakieta świata na korty wróciła podczas rozgrywanego na przełomie grudnia i stycznia United Cup, gdzie przegrała oba mecze. Szybko, bo na etapie drugiej rundy pożegnała się z turniejem w Adelajdzie, w Australian Open nie była w stanie wygrać nawet jednego meczu. Podobnie jak w Dubaju i Meridzie, a w pozostałych turniejach nie zanotowała serii dwóch zwycięstw z rzędu. Po drodze uległa m.in. Idze Świątek, która w lutym ograła ją w Dosze (6:3, 6:2). Maria Sakkari znowu przegrała. Później puściły ją nerwy Szansą na "nowe otwarcie" dla Sakkari miał być turniej WTA 500 w Charleston. Nie tak mocno obsadzony jak "tysięczniki" w Miami, Indian Wells czy na Bliskim Wschodzie, ale z udziałem kilku zawodniczek z czołówki rankingu: Jessiki Peguli, Madison Keys, Qinwen Zheng czy Emmy Navarro. Greczynka zmagania rozpoczęła udanie, bo w pierwszej rundzie odprawiła występującą z dziką kartą Marinę Stakusic (6:3, 6:2). A później miała pecha, bo trafiła na rozstawioną z "trójką" Zheng. Mistrzyni olimpijska z Paryża oddała jej w sumie tylko pięć gemów (6:4, 6:1) i przekreśliła marzenia Sakkari o dobrym wyniku w Charleston. Szybkie odpadnięcie z turnieju to jednak niejedyne zmartwienie półfinalistki Roland Garros i US Open. Sakkari, która obecnie plasuje się na 64. miejscu w rankingu WTA, przed rokiem w Charleston dotarła aż do półfinału, w którym przegrała z późniejszą triumfatorką, Danielle Collins. A to oznacza, że w bieżącej edycji broniła 195 punktów, z kolei wywalczyła zaledwie 32. W najnowszym zestawieniu straci więc 163 "oczka" i spadnie a 81. pozycję. Na jego wpis zareagowała Greczynka. Najwyraźniej ubodło ją to, że publicznie zwrócono uwagę na jej spadek w rankingu. "Czy jestem pierwszą lub ostatnią zawodniczą, która wraca po kontuzji i traci punkty?" - zapytała retorycznie.