Turniej w Sosnowcu ma być nie tylko krokiem Polaków do występu w turnieju olimpijskim (po raz ostatni na IO graliśmy w 1992 roku), ale także ważnym sprawdzianem przed majowymi mistrzostwami świata elity, do których Polacy awansowali po raz pierwszy od 21 lat. Reprezentacja Polski bez dwóch bramkarzy Przed turniejem trwała walka z czasem. Do pewnego momentu słowacki selekcjoner reprezentacji Polski - Robert Kalaber - miał nadzieję, że do dyspozycji będzie miał dwóch najlepszych bramkarzy z polskiej ligi. Okazało się jednak, że nie będzie mógł liczyć na żadnego z nich. Najpierw rozwiązała się sprawa Tomasza Fucika. Czeski bramkarz w październiku złożył dokumenty o polskie obywatelstwo i wówczas spodziewano się, że procedura będzie trwała około pół roku. Polska ekipa miała jednak nadzieję, że uda się to załatwić wcześniej i Fucik wystąpi w turnieju prekwalifikacyjnym do IO. Okazało się jednak, że w cztery miesiące sprawa nie znalazł szczęśliwego zakończenia i bramkarz GKS-u Tychy nie będzie mógł zagrać. Z czasem walczył także podstawowy bramkarz John Murray. Zawodnik Re-Plast Unii Oświęcim tydzień temu, podczas spotkania ligowego z GKS-em Tychy, nabawił się urazu barku. Murray miała nadzieję, że ból ustąpi, ale we wtorek zdecydowano, że nie będzie go w kadrze na turniej w Sosnowcu. W tej sytuacji trener Kalaber powołał trzech bramkarzy: Macieja Miarkę (JKH GKS Jastrzębie), Davida Zabolotnego (EHC Freiburg) oraz Kamila Lewartowskiego (GKS Tychy). Bramkarza na poszczególne mecze selekcjoner będzie wybierał z dwójki: Miarka - Zabolotny, ale wiadomo, że obaj dostaną szansę. Dziś Polacy zmierzą się z Estonią (godz. 16.30), w piątek z Ukrainą (godz. 20:15), a w niedzielę z Koreą (20:15). Awans do turnieju kwalifikacyjnego zdobędzie tylko najlepsza ekipa. PJ