Pełna hala - 9 tys. widzów, wspaniała atmosfera, wielkie emocje i zwycięstwo w karnych z wyżej notowanym rywalem - trener Jacek Płachta miał w niedzielę powody, aby być dumnym ze swojej drużyny. - My też jesteśmy dobrą drużyną. Byliśmy dobrze przygotowani do tego meczu, naprawdę walczyliśmy od pierwszej do ostatniej minuty. Ważne jest to, że wygraliśmy naprawdę ważny mecz, bo ostatnio graliśmy dobrze, ale dzisiaj był taki "big game" - cieszył się trener Orłów. - Na zwycięstwo zapracowała cała drużyna. Przemek Odrobny utrzymał nas w grze w momentach, w których nie szło. Ale z drugiej strony mieliśmy też swoje szanse, żeby strzelić bramkę - chwalił swoich zawodników. Okazji, zwłaszcza w drugiej fazie meczu, było sporo. Krążek jednak nie wpadał do bramki nawet, gdy wydawało się, że po prostu musi. Rozstrzygnięcie zapadło dopiero w rzutach karnych. - Karne to loteria, ale też trzeba je umieć strzelić i wybronić. Myślę, że wygraliśmy zasłużenie. Granica między zwycięstwem a porażką jest bardzo, bardzo mała. Decydują detale, ale zagraliśmy naprawdę dobry mecz - ocenił trener. - Mieliśmy ciężką końcówkę drugiej tercji. Popełniliśmy parę błędów, ale chłopcy ochłonęli i później utrzymywali się w planie meczowym, jaki sobie założyliśmy. W trzeciej tercji mieliśmy więcej szans niż Węgrzy. Mogliśmy wygrać w trzeciej odsłonie, ale teraz ważne jest tylko jedno - to, która drużyna jest w kolejnej rundzie - podkreślał selekcjoner. Mirosław Ząbkiewicz, Budapeszt