W meczu Podhale - Sanok (4-3 po dogrywce) najbardziej ucieszył mnie nie fakt, że po ponad 1000 dniach matecznik polskiego hokeja odniósł zwycięstwo nad najbogatszym ośrodkiem ostatnich lat, dla którego liczy się tylko tytuł, ale to, że KH Ciarko Sanok zaczyna dostrzegać potrzebę promowania swoich talentów. Oczywiście, widząc jazdę, technikę i werwę Radosława Sawickiego, chciałoby się, żeby ten zawodnik grał jeszcze więcej. Kamil Dolny wyrasta na najlepszego polskiego obrońcę młodego pokolenia. Co ważne we współczesnym hokeju, ma zapędy ofensywne. - Kamil trenuje z nami dopiero od tygodnia, rozegrał ledwie drugi mecz. On dochodzi do najlepszej formy - zapewnia trener KH Ciarko Sanok Miroslav Fryczer, który jednocześnie przekomarza się z nami, że - z uwagi na kontuzje i choroby (dopadły: Zapałę, Vozdeckiego i Zatkę) teraz musi się wykazać "sanocka młodzież". - I tak jej to wychodzi - stwierdził Fryczer. - Zaraz, zaraz panie trenerze, ale ten mecz był podobny do tego, który wygraliście w Nowym Targu 1-0. Tym razem traf sprawił, że "Szarotki" zdobyły dwa punkty, a wy jeden - zaprotestowałem. - Dokładnie tak było - poparł mnie szkoleniowiec Podhala Marek Ziętara. Trener Fryczer zreflektował się i powiedział: - Oczywiście, to podobny poziom do tego, co prezentują nasi młodzi i zagraniczni. Sanoczanie zaciekle rywalizują z GKS-em Tychy o pierwszej miejsce przed play-offem. O najlepszą pozycję startową przed batalią o medale rywalizują biją się jeszcze JKH Jastrzębie-Zdrój i Comarch/Cracovia, w która ostatnio straciła dwóch ważnych napastników Valczaka i Fojtika (wróble ćwierkają o jeździe na czerwonym świetle, w dodatku na środkach odurzających). - Rok temu, w pierwszej rundzie play-offu trafiliśmy na Katowice i była zabawa. Teraz można o tym zapomnieć. Na kogo by się nie trafiło - Orlik, Podhale, czy Naprzód, to będzie znacznie trudniej. Mimo wszystko wolałbym grać na początek z Naprzodem - nie kryje Fryczer. Mistrzowie Polski do obrony tytułu przystąpią z Vozdeckim, który był chory i w Nowym Targu nie wystąpił, a także z Krzysztofem Zapałą i Miroslavem Zatką, którzy przechodzą kłopoty z barkiem i przez dwa-trzy tygodnie będą musieli pauzować. Krzepiące, że teraz już w pierwszej "piątce" Sanok ma Polaka (Kosteckiego), w drugiej też go ma (Rąpała), a trzecia i czwarta, to wyłącznie nasi rodacy. Na początku sezonu pierwszego Polaka można było znaleźć w drugiej formacji (Zapała). Marek Ziętara dobrze rozwija młodzież Podhala. Trudno dzisiaj w Polsce znaleźć zawodnika tak dobrze jeżdżącego na łyżwach jak Patryk Wronka (19 lat), czy utalentowanego obrońcę Damiana Tomasika. Co ciekawe, obaj poszli w ślady ojców. Adam Wronka - tata Patryka, strzelał gole w latach 80. XX wieku, gdy "Szarotki" sięgały po mistrzowski tytuł pod batutą legendarnego Walentego Ziętry - ojca Marka. Mirosław Tomasik - tata Damiana był świetnym środkowym napastnikiem, daj Boże, żebyśmy dziś takiego mieli. Zdobywał dwukrotnie mistrzostwo Polski, a na IO w Albertville z kadrą zajął 11. miejsce na świecie (dziś jesteśmy na 24. pozycji na 49 ekip). - Damian Tomasik ma potencjał nawet do gry w ataku - smykałkę, operowanie kijem, ale to nie takie proste w meczach z mocnym rywalem. Grał w kilku meczach na środku ofensywy, ale widać, że potrzebowałby z sześć-siedem meczów, by się do tego przyzwyczaić - podkreśla Marek Ziętara. Nic dziwnego, że Tomasika - zdobywcę dwóch goli, Ziętara wybrał najlepszym zawodnikiem swej ekipy. Fryczer długo się zastanawiał i postawił na Michaela Cichy’ego. Hokeistę, którego chciało Podhale, ale oferta Sanoka była nie do odrzucenia. Na niespełna 100 dni przed MŚ w Krakowie potrzebne jest oświecenie w głowach większości klubowych prezesów. Już dosyć przerabiania w polskiej ekstraklasy w rozgrywki dla tych, co nie złapali się w 2. w hierarchii lidze czeskiej, bądź chcą dorobić do emerytury. Chcę ligi Wronków, Tomasików, Dolnych, Bieleckich, Fraszków, Sawickich, którzy wezmą na swe barki na lata odpowiedzialność za wyniki reprezentacji, a nie zawodników, z których polski hokej będzie miał figę z makiem.