W 2012 roku reprezentację Polski objęli Igor Zacharkin i Wiaczesław Bykow, dwa wielkie nazwiska światowego hokeja. Obaj, jak nazywał ich ówczesny prezes PZHL Piotr Hałasik, to "kierowcy Formuły 1", którzy mieli zbudować "autostradę" do szybkiego rozwoju podupadającej dyscypliny. I choć Rosjanie tchnęli nowego ducha w polski hokej, to jednak z naszego kraju wyjechali w nie najlepszych humorach. Ówczesne władze PZHL nie wywiązały się ze wszystkich zobowiązań kontraktowych. A pensje mieli niczego sobie. Utrzymanie rosyjskiego superduetu kosztowało około 300 tysięcy euro rocznie. Zacharkin i tak dobrze wspominał pracę w naszym kraju, bo teraz także zgłosił swoją kandydaturę do pracy z reprezentacją. Jak powiedział obecny szef PZHL Dawid Chwałka, oferta została odrzucona, bo Rosjanin jest trenerem klubowym w KHL. Swoją rolę zapewne odegrały także finanse. Nolan i Coolen są tańsi, ale jak na nasze pytanie w kuluarach, czy związek stać, aby samemu opłacać ich pensje, nie usłyszeliśmy konkretnej odpowiedzi. Nie zmienia to faktu, że Nolan to też znaczące nazwisko w hokeju. Jako zawodnik głównie występował w lidze AHL, ale w swojej karierze ma też epizody w barwach Detroit Red Wings i Pittsburgh Penguins. Jako szkoleniowiec także poznał najlepszą hokejową ligę świata. Przed pracą z naszą reprezentacją trenował Buffalo Sabres. Razem z nim za wyniki reprezentacji Polski będzie odpowiadał Tom Coolen, który oprócz tego obejmie GKS Katowice. To właśnie Coolen ma być oknem na polską ligę dla Nolana. Szkoleniowiec reprezentacji Polski nie zamierza przeprowadzać się do naszego kraju, będzie przyjeżdżał do Polski tylko na zgrupowania i mecze. Już w czwartek wraca do Kanada, a w Polsce ponownie zobaczymy go pod koniec sierpnia. - Na razie nie wiem zbyt wiele o polskich zawodnikach, ale to niedługo się zmieni. Najbardziej w wizji pracy w waszym kraju podoba mi się to, że cała dyscyplina chce iść do góry. Zrobię wszystko, żeby polski hokej stał na wyższym poziomie - dodaje Kanadyjczyk. Dla obu panów nie będzie to pierwsza tego typu współpraca. Na podobnych zasadach prowadzili reprezentację Łotwy, osiągając całkiem niezłe wyniki. Kulminacyjnym momentem był awans na igrzyska olimpijskie w Soczi. Tam też nie dali ciała, bo Łotysze odpadli dopiero w ćwierćfinale, minimalnie przegrywając z Kanadą 1:2. - Zatrudniając panów Nolana i Coolena wprowadzamy zmianę jakościową do polskiego hokeja i otwieramy nowy rozdział. Liczymy, że trenerzy otworzą nam szersze możliwości współpracy z Kanadą i Stanami Zjednoczonymi. Żyje tam całe mnóstwo hokeistów o polskich korzeniach - podkreśla prezes PZHL Dawid Chwałka. Zaangażowanie kanadyjskiego duetu ma być początkiem lepszych czasów dla polskiego hokeja. Choć reprezentacja zrobiła postępy w ciągu ostatnich trzech lat, to jednak wciąż jesteśmy drużyną trzeciego sortu. Aby to zmienić potrzebne są pieniądze. W niedługim czasie PZHL ma ogłosić sponsora drużyny narodowej. Jak na razie wiadomo tylko, że na pewno będzie to spółka skarbu państwa. Zaangażowany w cały proces jest minister sportu Witold Bańka, pomysłodawca Kodeksu Dobrych Praktyk Sponsoringowych. W PZHL nie chcą póki co puścić pary z ust, bo niedawno wydawało się, że z polskim hokejem zwiążą się Azoty. Wszystko rozsypało się jednak na ostatniej prostej. Na ogłoszeniu nazwiska nowego trenera kadry obecny był Andrzej Jaworski, były poseł PiS, do niedawna wiceprezes PZU, a obecnie członek zarządu PKOl. Czy polski hokej wesprze potentat na rynku ubezpieczeń? To na razie tylko spekulacje. Krzysztof Oliwa