Reprezentacja Polski w hokeju na lodzie rozpoczęła w czwartek w Sosnowcu turniej kwalifikacyjny do igrzysk olimpijskich (w Mediolanie i Cortinie d'Ampezzo). W tym turnieju oprócz "Biało-Czerwonych" o awans do ostatniej fazy eliminacji powalczą Estonia, Korea Południowa i Ukraina. Przed turniejem trwała walka z czasem. Do pewnego momentu słowacki selekcjoner reprezentacji Polski Robert Kalaber miał nadzieję, że do dyspozycji będzie miał dwóch najlepszych bramkarzy z polskiej ligi Tomasza Fucika i Johna Murraya. Okazało się jednak, że nie będzie mógł liczyć na żadnego z nich. W pierwszym meczu turnieju Polska gra z Estonią. Nasi rodacy od początku grają bardzo intensywnie, zamykając przeciwników na swojej połowie. Swoje szanse mieli Paweł Zygmunt czy Patryk Wronka, ale świetnie w bramce spisywał się Willem Koitmaa, nasi zawodnicy również mogli być nieco celniejsi, nie wykorzystali dwukrotnej gry w przewadze. Ostatecznie pierwsza tercja zakończyła się wynikiem 0:0. - Żeby powiedzieć, że była świetna, to powinniśmy strzelić 1-2 gole. Gdy trafimy, to gra się w końcu uspokoi i będzie dobrze. Na pewno bramkarz robi swoją robotę, ale my możemy dać więcej spokoju i wyrachowania w tych strzałach, by znaleźć drogę do bramki - powiedział w rozmowie z Olgą Rybicką z TVP Sport Marcin Kolusz. Polska - Estonia 4:0. Wygrana w Sosnowcu Estoński "mur" upadł dopiero w 27. minucie. Tuż przed bramką świetnie odnalazł się Filip Komorski, dobijając krążek za plecami Koitmyy. Cztery minuty później było już 2:0, choć mogło być 1:1. Krystian Dziubiński popełnił błąd w rozegraniu i w zasadzie wystawił krążek Daniłowi Kulintsevowi, ale ten nie pokonał Zabolotnego. 20 sekund później Mateusz Zieliński uderzył nieczysto, ale dobitkę na gola zamienił Mateusz Michalski. Było to jego piąte trafienie w 44. meczu w kadrze. Na sekundy przed końcem drugiej tercji Estonia mogła zredukować połowę strat, ale po kolejnej pomyłce defensywnej nasz bramkarz zatrzymał Roberta Roobę. Trzecią odsłonę rywalizacji hokeiści trenera Kalabera zaczęli od mocnego uderzenia, gdy rezultat na 3:0 podwyższył Dominik Paś. W kolejnych minutach mogli tylko kontrolować wydarzenia na lodzie, bo losy meczu w zasadzie były rozstrzygnięte. Na 53 sekundy przed końcem Estończyków pokonał jeszcze Jakub Wanacki, ustalając wynik na 4:0. O 20:15 drugi mecz tego turnieju - Korea Południowa zagra z Ukrainą. Awans do ostatniej fazy eliminacji IO wywalczy tylko zwycięzca tej czterozespołowej imprezy.