Zgodnie z terminarzem przed Wielkanocą miał się skończyć w Polsce play-off ekstraligi, a po wyłonieniu medalistów podopieczni fińskiego szkoleniowca powinni się spotkać w Katowicach na ostatnich przygotowaniach przed MŚ, które miały zostać rozegrane w Spodku. Nic z tego ni wyszło. W związku z epidemią rozgrywki ligowe zostały zakończone w trakcie decydującej fazy już miesiąc wcześniej. Selekcjoner też przed czasem wrócił do domu ze Szwecji, gdzie prowadził drugoligowy zespół Mora, który zajął dziewiąte miejsce na 14 drużyn. Szwedzkie rozgrywki również zostały zakończone wcześniej niż planowano. Po przyjeździe do Vaasa trener musiał przejść dwutygodniową kwarantannę. - Już jest po wszystkim, jestem zdrowy, reszta rodziny - również. Mnóstwo czasu spędzam z dziećmi. Nie pamiętam, kiedy tak długo byliśmy razem. Nie wiem tylko, czy żona nie ma mnie już czasem dość... - śmiał się Valtonen. Dodał, że w Finlandii nadal obowiązują rygory związane z koronawirusem, ale można - na przykład - indywidualnie ćwiczyć na dworze. - Dlatego codziennie biegam, a dzieciom podpowiadam ćwiczenia, jakie mogą wykonywać. Zakazane są grupowe treningi, kluby też oczywiście nie działają. Jeśli chodzi o pogodę, to wszystko szło w dobrym kierunku, ale... trzy dni temu spadł śnieg. Mam nadzieję, że szybko zniknie - wspomniał szkoleniowiec. Przekazał, że jeszcze nie związał się z żadnym klubem na kolejny sezon. - Jest za wcześnie, by o tym mówić, choć sprawy powoli się toczą - zaznaczył. Już wcześniej deklarował, że na pewno nie będzie prowadził ekipy z Mora, chciałby również pracować poza Finlandią. Wskazał, że w fińskich mediach codziennie trwają spekulacje na temat "odblokowania" sportu. - Nikt jednak nic na ten temat nie wie. Na pewno przez najbliższe trzy tygodnie nic się nie zmieni - przekazał mieszkający w miejscowości Vaasa selekcjoner "Biało-Czerwonych". Polacy na początku lutego wygrali prekwalifikacyjny turniej olimpijski w Kazachstanie, pokonując niespodziewanie w decydującym spotkaniu gospodarzy 3-2 i awansowali do sierpniowych głównych kwalifikacji, w których zmierzą się w Bratysławie z gospodarzami, Austrią i Białorusią. Awans do igrzysk w Pekinie (2022) wywalczy tylko zwycięzca. - Na razie kwestia tego turnieju kwalifikacyjnego pozostaje otwarta. Nikt nie jest w stanie dziś powiedzieć, jak to będzie w sierpniu - podsumował Valtonen. Rywalami polskiej reprezentacji podczas MŚ Dywizji 1B w Spodku miały być Serbia, Litwa, Estonia, Japonia i Ukraina. Celem drużyny gospodarzy miała być walka przed własną publicznością o powrót na zaplecze elity, co nie udało się w ubiegłym roku w Tallinnie. Tam o braku awansu zadecydowała przegrana z Rumunią po dogrywce 2-3. Była jedyną Polaków w stolicy Estonii, ale zdecydowała o awansie rywali przy równej liczbie punktów na koniec zmagań. Dwa lata temu urodzony w Polsce trener łączył pracę w kadrze z prowadzeniem występującego w ekstralidze Podhala Nowy Targ, potem przeniósł się do Niemiec, gdzie do listopada 2019 był zatrudniony w drugoligowym Ravensburg Towerstars. Autor: Piotr Girczys