PZHL, podobnie jak większość - poza piłką nożną - związków boryka się z problemami finansowymi. Dlaczego związek hokeistów zdecydował się na obligacje? Zapytaliśmy samego szefa PZHL-u. - Prawdą jest, że zdecydowaliśmy się na emisję obligacji, choć kwota, na jaką je wypuścimy nie jest jeszcze znana. To zwykła zamiana krótkoterminowych wierzytelności na te długoterminowe. Jak już kiedyś wspomniałem, teraz jesteśmy w martwym okresie jeśli chodzi o finansowanie, więc musimy w inny sposób szukać środków, by pokryć rachunki dostawców sprzętu i inne - tłumaczy Interii prezes PZHL-u Dawid Chwałka. Dodaje, że emisja obligacji to od 2014 r. coraz bardziej powszechna praktyka stosowana przez różne związki, a zapoczątkował ją PZKosz. - Pierwsza seria obligacji, którą wypuściliśmy jakiś czas temu, a o którą również była wielka awantura, została już dawno spłacona i rozliczona - zapewnia prezes związku. Dlaczego informacja o tak istotnym posiedzeniu zarządu została wysłana ledwie na dwa dni przed jego zebraniem? - Jako zarząd jesteśmy w stałym kontakcie telefonicznym. Z Robertem Zamarlikiem rozmawiałem dzień przed posiedzeniem w Nowym Targu, gdzie na sesji rady miasta lobbowałem za zwiększeniem pomocy dla hokeja Podhala. Z kolei Marta Zawadzka udzieliła mi pełnomocnictwa do reprezentowania jej na zarządzie. Sama nie mogła przyjechać, bo zatrzymały ją obowiązki związane z obsadzaniem stanowisk w hokeju kobiecym. Wszyscy pozostali głosowali jednogłośnie za emisją obligacji - podkreśla Dawid Chwałka. PZHL jest też zadłużony u reprezentantów Polski, którzy ostatnio w związku z tym zbojkotowali badania, a sprzedaż obligacji powinna tę sytuację poprawić. Dawid Chwałka tłumaczy też, że jego związek niemal wzorowo przeszedł ostatnią kontrolę finansów, jaką przeprowadziło Ministerstwo Sportu i Turystyki. - W każdym z trzech ocenianych aspektów dostaliśmy najwyższą, pozytywną ocenę, a skuteczność wydawania dotacji publicznych mieliśmy na poziomie 99.94 procent. Zakwestionowano tylko kilka paragonów za paliwo do busa, którym wozimy sprzęt na turnieje. Powinny być na te wydatki faktury, a nie paragony. Mamy zatem do zwrotu 500 zł z całej dotacji czterech milionów złotych - zdradza prezes Chwałka. Michał Białoński