Prof. Widuchowski nie żyje. Pożegnanie od olimpijczyków Podhala
Informacja o odejściu prof. Jerzego Widuchowskiego, który 30 maja zmarł w wieku 79 lat, pogrążyła w żałobie świat polskiego hokeja. Na łamach Interii zasłużonego lekarza reprezentacji Polski i wielu klubów hokejowych żegna Czesław Borowicz. Były hokeista i trener przewodniczy od 15 lat Nowotarskiemu Klubowi Olimpijczyka.
30 maja dowiedzieliśmy się, że zmarł prof. dr Jerzy Widuchowski - były lekarz reprezentacji Polski w hokeju na lodzie. Nietuzinkowa postać w naszym hokeju, śmiało można ją nazwać legendą polskiego hokeja. Jako lekarz szedł przez wszystkie grupy szkoleniowe Polskiego Związku Hokeja na Lodzie. Jako trener reprezentacji Polski po IO w Lake Placid miałem zaszczyt zarekomendować jego nazwisko na stanowisko lekarza pierwszej reprezentacji kraju. I tak się stało, zarząd PZHL-u zatwierdził ten pomysł i doktor Widuchowski nieprzerwanie był lekarzem reprezentacji. Opiekował się też na co dzień wszystkimi kadrowiczami, z jego pomocy korzystało również wiele klubów.
Był jednym z pionierów w Polsce, który wykonywał zabieg artroskopii kolana. Ówczesne przepisy dopuszczały do takich operacji tylko tych lekarzy, którzy mieli w artroskopii zagraniczną praktykę. Doktor Widuchowski jeździł do Szwajcarii i dzięki temu był w gronie krajowych pionierów w chirurgii kolana. Zrobił docenturę, został profesorem. Był nietuzinkową postacią. Śmiało go można zaliczyć do legend polskiego hokeja. W Polsce chyba nie ma drugiego takiego lekarza, który by niemal całe swoje życie złączył z jedną dyscypliną. Na pewno jest to ewenement.
Miał niezwykły dar przyciągania ludzi. Wykonał wiele trudnych operacji, jako wieloletni ordynator chirurgii urazowej w Piekarach Śląskich. Miał dar powodujący, że wierzyliśmy mu na słowo. Jeśli chodzi o "Szarotki", to niemal do końca swojego życia był dla naszego klubu lekarzem dyżurnym. Wiele razy podsyłaliśmy mu zawodników, ale też sami korzystaliśmy z jego usług. Zawsze, razem z synem Wojtkiem, który dziś też jest świetnym lekarzem i specjalizuje się w chirurgii urazowej, świadczyli nam pomoc, z której korzystaliśmy. Profesor Widuchowski był lekarzem najwyższej klasy.
Jego śmierć przyjęliśmy z wielkim zaskoczeniem. Jeszcze trzy tygodnie temu próbowałem składać mu życzenia imieninowe, ale wiedziałem, że jest już w szpitalu, tym razem jako pacjent. Delikatnie go podszedłem: "Jurku, jak tam z twoim zdrowiem?". Obciął mnie od razu, widać było, że czuł, iż jego czas się kończy. "Dajmy temu spokój" - odpowiedział.
Wiedziałem, że jest źle, próbowałem dodzwonić się do syna Wojtka, ale mi się nie udało. Dostałem telefon od Józka Batkiewicza, z informacją, że profesor Widuchowski zmarł.
Była to nietuzinkowa postać również medycyny sportowej, a także wspaniały człowiek. Był międzynarodowej renomy ortopedą, w dwóch misjach olimpijskich - podczas IO w Calgary (1988) i Albertville (1992) był szefem medycznym. Był też członkiem Komisji Medycznej Międzynarodowej Federacji Hokeja na Lodzie. Będzie nam go brakować.
Jako Nowotarski Klub Olimpijczyka chcemy złożyć kondolencje na ręce żony profesora - Basi, na ręce syna Wojtka i najbliższych. Będzie nam Jurka brakowało.
Pożegna go również delegacja "Szarotek", z klubowym sztandarem. W jej skład wejdą: Walenty Zientara, Józef Batkiewicz, Mieczysław Jaskierski i być może także ksiądz Paweł Łukaszka. Msza pogrzebowa odbędzie się w Katedrze Chrystusa Króla w Katowicach.