Oba zespoły wystąpiły w składach dalekich od optymalnych. W zespole trenera Nika Zupanczicia zabrakło aż czternastu czołowych zawodników. Z kolei w szeregach "Biało-czerwonych" nie było m.in. Tomasza Malasińskiego, Krzysztofa Zapały i Marcina Kolusza, a więc całego pierwszego ataku. Dla obu zespołów turniej w Katowicach jest cennym sprawdzianem przed zbliżającymi się mistrzostwami świata. Słoweńcy wystąpią w elicie, a Polacy na jej zapleczu. Słoweńcy od początku narzucili bardzo wysokie tempo, ale nasz zespół potrafił się dostosować. "Biało-czerwoni" atakowali coraz groźniej, a w 13. minucie wykorzystali złe ustawienie rywali i objęli prowadzenie. Maciej Kruczek świetnie dograł do Damiana Kapicy, a ten strzałem pod poprzeczkę pokonał słoweńskiego bramkarza. Po chwili nasz zespół atakował w przewadze liczebnej, lecz niczego nie wskórał. Kolejną znakomitą okazję ponownie wypracowali zawodnicy pierwszej formacji. Tym razem dogrywał Kapica, ale Maciejowi Urbanowiczowi nie udało się z bliska pokonać Luki Gracznara. Krótko po tym, jak nasi hokeiści zmarnowali czwarty okres gry w przewadze, Kristjan Cepon wyłożył krążek niepilnowanemu Zanowi Jeżovszekowi, a ten strzałem po lodzie zaskoczył Rafała Radziszewskiego i wyrównał. W końcówce drugiej tercji Słoweńcy mogli atakować aż przez 93 sekundy pięciu na trzech i błyskawicznie wykorzystali szansę. "Radzik" obronił strzał, ale po dobitce Mihy Verlicia nie miał już nic do powiedzenia. Na początku trzeciej tercji Słoweńcy po raz drugi grali w podwójnej przewadze przez ponad półtorej minuty, ale tym razem "Biało-czerwoni" nie pozwolili sobie strzelić gola. Stracili go za to w 47. minucie, gdy siły na lodzie były wyrównane - Jan Urbas trafił do siatki w zamieszaniu podbramkowym, dobijając strzał kolegi. Kapitan Słoweńców zdobył też czwartego gola, trafiając do pustej bramki, gdy w końcówce zastąpiliśmy bramkarza dodatkowym napastnikiem. Najlepszy na lodzie w naszej drużynie był Rafał Radziszewski, ale dostał za małe wsparcie od kolegów, aby myśleć o pokonaniu Słowenii nawet w mocno rezerwowym składzie. - Przeciwko takiej drużynie jak Słowenia 20 minut dobrej gry nie wystarczy. W drugiej tercji przestaliśmy grać. Za mało było strzałów, za mało ataku na bramkę, za dużo strat krążka w naszej tercji i za dużo kar. To podbudowało rywali - nie owijał w bawełnę trener naszej reprezentacji Jacek Płachta w wywiadzie na gorąco tuż po meczu dla TVP Sport. W pierwszym spotkaniu turnieju Włosi przegrali z Ukrainą 3-4. Decydujący gol padł kilkanaście sekund przed końcem dogrywki, gdy Ukraińcy atakowali czterech na trzech. Mirosław Ząbkiewicz Polska - Słowenia 1-4 (1-0, 0-2, 0-2) Bramki: 1-0 Damian Kapica (12.30; Maciej Kruczek, Maciej Urbanowicz), 1-1 Zan Jeżovszek (33.48; Kristjan Cepon, Nik Simsic), 1-2 Miha Verlić (37.57 w podwójnej przewadze), 1-3 Jan Urbas (46.21; Miha Verlić, Andrej Tevżelj), 1-4 Jan Urbas (59.31 do pustej bramki). Polska: Rafał Radziszewski - Mateusz Rompkowski, Maciej Kruczek; Maciej Urbanowicz, Krystian Dziubiński, Damian Kapica - Bartosz Ciura, Patryk Wajda; Aron Chmielewski, Filip Komorski, Mateusz Bepierszcz - Mateusz Bryk, Jakub Wanacki; Bartłomiej Jeziorski, Grzegorz Pasiut, Patryk Wronka - Oskar Jaśkiewicz, Bartosz Fraszko; Marek Strzyżowski, Łukasz Krzemień, Adam Domogała. Słowenia: Luka Gracznar - Andrej Tevżelj, Luka Vidmar; Jan Urbas, Miha Verlić, David Rodman - Matic Podlipnik, Gregor Koblar, Bosztjan Goliczicz, Erik Pance - Aleksandar Magovac, Maks Selan; Jaka Ankerst, Andrej Hebar, Uduc Aliaz - Mark Cepon, Kristjan Cepon; Miha Zajc, Nik Simsic, Zan Jeżovszek. Program turnieju w Katowicach: czwartek Włochy - Ukraina 3-4 po dogrywce (3-2, 0-0, 0-1; 0-1) Polska - Słowenia 1-4 (1-0, 0-2, 0-2) piątek Polska - Ukraina (godz. 16.30) Słowenia - Włochy (20) sobota Ukraina - Słowenia (15) Polska - Włochy (18.30)